Polacy pokochali produkty w rozmiarze XXL

Duże porcje jedzenia, leki w megapaczkach – Polacy uwierzyli marketingowcom, że większe jest lepsze

Aktualizacja: 11.02.2011 03:24 Publikacja: 10.02.2011 17:33

Metrowa pizza ze

Metrowa pizza ze

Foto: Fotorzepa, Dariusz Gorajski Dariusz Gorajski

Zwykle podczas wycieczek za wschodnią granicę Polacy mogli usłyszeć, że u sąsiadów „wsio bolszyje". O największych rozmiarach wiele nasłuchali się też bohaterowie kultowej komedii „Kochaj albo rzuć", gdy podziwiali USA zza szyb samochodu. Dziś wielkie rozmiary królują w kraju.

[srodtytul]Metrowa pizza [/srodtytul]

Skarżysko-Kamienna. Jedną ze specjalności orientalnej restauracji Salamo Alikom są kebaby. Za klasyczną porcję baraniny w cienkiej arabskiej picie z surówkami trzeba zapłacić 9 zł. – Lepszych w mieście nie ma – twierdzi stały bywalec lokalu. Oprócz zwykłej kanapki można zamówić „superkebab" (dodatkowo ser i sosy), „extra duży" (podwójne mięso i dwa razy większa pita), „super extra duży" (oprócz powiększonej pity i większej ilości mięsa, podwójny ser), a nawet „XXL" (potrójna porcja baraniny).

– Dla naprawdę wymagających klientów mamy coś ekstra – mówi kelnerka i wskazuje kolejną pozycję w menu. Coś takiego jak miejscowy kebab kryjący się pod nazwą „XYZ", czyli pita z poczwórną porcją baraniny (cena 20 zł), rzeczywiście trudno znaleźć u konkurencji.

Iście gigantyczną ofertę ma szczecińska pizzeria Sempre, gdzie można zamówić „pizzę metrową". Za niespełna 55 zł dostaniemy placek z sosem, serem, pieczarkami, szynką, pomidorem, gorgonzolą, fetą, mozzarellą, goudą, salami, kurczakiem, chili, ogórkiem i cebulą.

Dla bardzo głodnych klientów specjalną, zimową ofertę ma od kilku tygodni także sieć McDonald's. Kanapka Zbójnicka oraz Kanapka Drwala to – jak czytamy na polskiej stronie fastfoodowego giganta – „gratka dla amatorów solidnych porcji". Można je zamówić także w zestawach (np. z colą i frytkami). Taką kompozycję wybiera często Mariusz Wojtasik, student z Lublina: – Za każdym razem biorę zestaw powiększony. Kosztuje tylko 1,5 zł więcej, a najadam się dużo bardziej.

Rosnącą popularnością cieszą się bary i restauracje z ofertami typu „jesz, ile chcesz", gdzie płaci się wejściówkę (np. 30 zł), za którą można jeść do woli.

[srodtytul]Aż boli brzuch [/srodtytul]

– Lubimy fast-foody, rozmiary XXL wszelkich produktów. Hamburgera traktujemy jako przekąskę, ale nie mamy świadomości, że taka kanapka w „megazestawie" zdecydowanie nią już nie jest – mówi dr Agnieszka Jarosz z Instytutu Żywności i Żywienia.

Michał Kot z firmy badań rynku Ipsos, który koordynuje coroczny raport „Trendy w zwyczajach żywieniowych Polaków": – Dobry obiad oznacza duży talerz pełen ziemniaków z dużą porcją mięsa. W Polsce wstaje się od stołu, będąc najedzonym do syta, czasem aż brzuch boli. Tymczasem są kraje, np. Francja, gdzie w dobrym tonie jest wstać od stołu, będąc lekko nienajedzonym.

Efekt? Tycie społeczeństwa. Jak zauważa dr Jarosz, 60 proc. dorosłych Polaków ma nadwagę lub jest otyłych.

– 20 – 30 lat temu tego nie było. Kiedy weźmiemy dziś do ręki zdjęcie dowolnej klasy, to zobaczymy, że połowa dzieciaków jest pulchna, z rumianymi policzkami – ubolewa dr Jarosz. I dodaje, że dzieje się tak w czasie, gdy zapotrzebowanie kaloryczne ludzi maleje, m.in. dlatego, że coraz mniej się ruszają (bo np. więcej czasu spędzają w samochodach). Jeszcze niedawno normą było 2,2 tys. kalorii dziennie, ale dziś to już 1,8 tys.

Na potrzeby tyjących klientów odpowiadają przedsiębiorcy. – Od początku lat 90. prowadziłem kilka sklepów z odzieżą i bielizną. Kilka lat temu zauważyłem, że coraz więcej osób pyta o duże i bardzo duże rozmiary ubrań, więc postanowiłem wyjść naprzeciw ich oczekiwaniom. To był strzał w dziesiątkę – opowiada właściciel sklepu internetowego z odzieżą XXL.

[srodtytul]Wielki kubek, paczka tabletek [/srodtytul]

Z rosnącego zamiłowania Polaków do wielkości skorzystała pod koniec stycznia sieć sklepów Lidl, która prowadziła promocję pod nazwą „Tydzień XXL". Podczas jej trwania piwo, soki czy pakowaną wędlinę można było kupić w większych od standardowych wersjach.

Sieć kawiarni Coffeeheaven pod koniec 2010 roku wprowadziła większy rozmiar kubka do kawy i innych gorących napojów. Dotychczas kubki miały tam pojemność 355 lub 473 ml.

– Po analizie rynku oraz w odpowiedzi na oczekiwania klientów wprowadziliśmy trzeci rozmiar kubka w rozmiarze „L" o pojemności 591 ml. Jest to bardzo korzystne rozwiązanie dla osób, które są bardzo spragnione albo chcą w lokalu spędzić więcej czasu – nie muszą zamawiać kolejnej kawy – wyjaśnia Dorota Szczerbicka, kierowniczka marketingu marki Coffeeheaven.

Większy kubek ma być przydatny w autobusie lub pociągu, bo – jak przekonuje Szczerbicka – „długo utrzymuje ciepło, kawa może umilić oczekiwanie na środek lokomocji, a podczas samej podróży starcza na znacznie dłużej". Według jej zapewnień kubek w rozmiarze „L" został bardzo dobrze przyjęty przez klientów (sieć jest jednak o krok za Starbucksem, który niedawno wprowadził w USA kawy i herbaty w kubłach o pojemności 916 ml, czyli większej niż przeciętna pojemność ludzkiego żołądka).

Skąd takie tendencje w Polsce? – Globalizacja robi swoje – komentuje dr Jarosz. Michał Kot przyczyn upatruje w niewiedzy i naiwności: – Dla wielu z nas źródłem informacji są reklamy, więc przekaz „kup więcej, tego ci potrzeba" idealnie trafia w naszą mentalność. Dotyczy to nie tylko jedzenia. – Zawszę mam zapas leków przeciwbólowych – mówi z dumą Janina Nowak, emerytowana nauczycielka z Białegostoku. – Kiedyś musiałam co tydzień chodzić do apteki, ale odkąd moje tabletki pojawiły się w dużych opakowaniach, kupuję je raz w roku. Oszczędzam czas i pieniądze.

Opinie konsumentów potwierdza Iwona Błońska-Orzoł z USP Zdrowie, producenta popularnych leków przeciwbólowych apap (dostępny w opakowaniu mieszczącym 100 sztuk) i ibuprom (96 tabletek). – W dużym opakowaniu cena jednostkowa tabletki jest po prostu niższa. Zapas daje również poczucie bezpieczeństwa i możliwość korzystania z leków w razie nagłej potrzeby – mówi Błońska-Orzoł.

Ona także podkreśla funkcjonalność dużych opakowań w przypadku dłuższych podróży.

– Należałoby się w tym przypadku odwołać do teorii perspektywy, którą można sprowadzić do zasady: zysk mniej cieszy, niż strata boli. A więc wydając pieniądze, nie lubimy tracić, więc lepiej wydać więcej, ale raz – wyjaśnia dr Alicja Grochowska, psycholog ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie. – To próba podnoszenia własnej samooceny i usprawiedliwiania się, bo przeświadczenie, że oszczędzamy, jest złudne i pozorne.

Dlaczego? Bo jak zauważają rozmówcy „Rz", większe opakowania oznaczają też większe zużycie tych produktów w rozmiarze XXL. Doskonale zdaje sobie z tego sprawę każdy marketingowiec. – Kiedy wysyłamy do klientów informację, że mogą mieć nasz produkt o 40 procent taniej, niemal w ciemno liczymy zyski. Zawsze działa – twierdzi specjalista ds. reklamy w znanym koncernie działającym m.in. w branży spożywczej.

– Dajemy się przekonać, że potrzebujemy megaopakowań wszystkiego, że czteropak jest lepszy od dwupaka – podsumowuje Michał Kot z firmy Ipsos.

Społeczeństwo
Psychiatra o zbrodni na UW: Oblaliśmy jako społeczeństwo dwa testy
Społeczeństwo
Imigrant dobry, pod warunkiem, że jest sprawdzony
Społeczeństwo
Najnowsza prognoza pogody na 10 dni. Kiedy wreszcie będzie cieplej?
Społeczeństwo
Kosmiczna szansa dla Polski. Co przyniesie „sławoszomania”?
Społeczeństwo
Sondaż: Polacy nie chcą oddawać życia za ojczyznę