Zabrali im dzieci ze szkoły

Synowie Bajkowskich trafili do domu dziecka. Protestują posłowie, eksperci. Czy nie ma silnych na sąd?

Publikacja: 07.03.2013 01:56

– Policja siłą zabrała nasze dzieci z klasy do domu dziecka – takie słowa usłyszeliśmy wczoraj od Bartosza Bajkowskiego, ojca 13-letnich bliźniaków Krzyśka i Staszka oraz 10-letniego Piotra.

Zadzwonił do nas i relacjonował zdarzenia z poranka. Ponieważ dzieci nie udało się odebrać 21 lutego z ich domu – wtedy „Rz" zmobilizowała w ich obronie media – tym razem zabrano je bezpośrednio ze szkoły. – Trafiły do domu dziecka na ul. Piekarską – mówi nam Bajkowski.

Cztery dni do rozprawy

Te zdarzenia są efektem orzeczenia krakowskiego sądu z 30 stycznia. Zdecydował o umieszczeniu dzieci w domu dziecka. Opisaliśmy tę historię w tekście „Bidul dla pełnej rodziny". Problem polegał na tym, że powody, dla których dzieci mają być odebrane ich rodzicom, są nieprzekonujące.

Główny zarzut w stosunku do rodziców brzmi: „wadliwie funkcjonują w rolach rodzicielskich". Ale w aktach sprawy nie ma dowodów wskazujących, że zagrożone jest ich bezpieczeństwo czy zdrowie. Co więcej, znający rodzinę eksperci i nauczyciele mówią, że działania sądu są kuriozalne. Podjął on zbyt daleko idący środek prawny w stosunku do sytuacji w tej rodzinie.

Psycholog: – Takie postępowanie ma niewiele wspólnego z dobrem dziecka

Wczorajsza interwencja jest tym bardziej bulwersująca, że 11 marca, czyli za cztery dni, ma się w sądzie odbyć rozprawa, w której może zapaść wyrok o zdjęciu klauzuli natychmiastowej wykonalności orzeczenia z 30 stycznia. Wtedy dzieci mogłyby, do czasu rozpatrzenia apelacji, zostać w domu. Co więcej, synami Bajkowskich chce się zająć ich babcia, wie o tym sąd, bo złożyła stosowne oświadczenie. Mogłyby zamiast do domu dziecka, trafić do niej.

Protestują politycy

Wczorajsza informacja „Rz" o dramacie Bajkowskich wywołała natychmiast ostre reakcje innych mediów i polityków.

Klub PiS domaga się, by sprawą zajęły się sejmowe komisje. Poseł Andrzej Duda, który bardzo zaangażował się w tę sprawę po naszym tekście, zwraca się też do rzecznika prawdziecka (RPD) o interwencję. – Postanowienie sądu wzbudza ogromne wątpliwości, także wśród prawników – przekonuje.

Paweł Kowal i Fundacja Energia dla Europy przekazują RPD petycję. – Zwróciliśmy się o zdecydowaną interwencję, by umożliwić powrót dzieci do domu i zagwarantować realizowanie praw rodziny do wychowania dzieci bez zbędnego stresu i nacisku, związanego z zainteresowaniem prasy – mówi Grzegorz Kądzielawski, prezes Fundacji. Petycja ta została przybita do drzwi biura rzecznika.

Posłanka PO Joanna Kluzik-Rostkowska dzwoni do „Rz" i deklaruje, że będzie dowiadywać się o tej sprawie w krakowskim ratuszu. – To kolejna historia, w której może się okazać, że dzieci są zabierane z domu pochopnie – mówi.

– Takie postępowanie ma niewiele wspólnego z dobrem dziecka, a bardziej z precyzją przestrzegania różnych bezosobowych paragrafów – mówi dr Izabela Krauze, psycholog prowadząca od ponad 30 lat w Warszawie Centrum Usług Psychologicznych i zajmująca się terapią dzieci i rodzin. Podkreśla, że to rodzice sami szukali wsparcia fachowca i zostali za to ukarani. – Może to zniechęcić innych do szukania pomocy – ostrzega.

Więcej szacunku

Specjaliści są przekonani, że zabranie dzieci ze szkoły może odbić się źle na ich rozwoju. Mirosława Kątna, przewodnicząca Komitetu Ochrony Praw Dziecka, dodaje, że taka praktyka powinna być ostatecznością. – Na pewno zaburzone więzi emocjonalne to nie powód, żeby zabierać dzieci i fundować im jeszcze większy dyskomfort emocjonalny w obcym miejscu – mówi Kątna.

Gdy zadzwoniliśmy z prośbą o komentarz do Krzysztofa Gondka, jednego z terapeutów, którzy prowadzili rodzinę Bajkowskich i wnioskowali do sądu o zajęcie się nimi, nie chciał z nami rozmawiać.

– Mam nadzieję, że nasz przypadek przysłuży się temu, iż w podobnych przypadkach państwo będzie działać rozważniej i z większym szacunkiem dla rodziny – mówi Bajkowski.

– Policja siłą zabrała nasze dzieci z klasy do domu dziecka – takie słowa usłyszeliśmy wczoraj od Bartosza Bajkowskiego, ojca 13-letnich bliźniaków Krzyśka i Staszka oraz 10-letniego Piotra.

Zadzwonił do nas i relacjonował zdarzenia z poranka. Ponieważ dzieci nie udało się odebrać 21 lutego z ich domu – wtedy „Rz" zmobilizowała w ich obronie media – tym razem zabrano je bezpośrednio ze szkoły. – Trafiły do domu dziecka na ul. Piekarską – mówi nam Bajkowski.

Pozostało 88% artykułu
Społeczeństwo
Pogoda szykuje dużą niespodziankę. Najnowsza prognoza IMGW na 10 dni
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Społeczeństwo
Burmistrz Głuchołaz: Odbudowa po powodzi odbywa się sprawnie
Społeczeństwo
Ostatnie Pokolenie zapewnia Polaków: Nie jesteśmy przeciwko wam
Społeczeństwo
Znamy Młodzieżowe Słowo Roku 2024. Co oznacza "sigma"?
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Społeczeństwo
53-letnia kobieta została raniona w głowę. W okolicy policjanci ćwiczyli strzelanie