– Policja siłą zabrała nasze dzieci z klasy do domu dziecka – takie słowa usłyszeliśmy wczoraj od Bartosza Bajkowskiego, ojca 13-letnich bliźniaków Krzyśka i Staszka oraz 10-letniego Piotra.
Zadzwonił do nas i relacjonował zdarzenia z poranka. Ponieważ dzieci nie udało się odebrać 21 lutego z ich domu – wtedy „Rz" zmobilizowała w ich obronie media – tym razem zabrano je bezpośrednio ze szkoły. – Trafiły do domu dziecka na ul. Piekarską – mówi nam Bajkowski.
Cztery dni do rozprawy
Te zdarzenia są efektem orzeczenia krakowskiego sądu z 30 stycznia. Zdecydował o umieszczeniu dzieci w domu dziecka. Opisaliśmy tę historię w tekście „Bidul dla pełnej rodziny". Problem polegał na tym, że powody, dla których dzieci mają być odebrane ich rodzicom, są nieprzekonujące.
Główny zarzut w stosunku do rodziców brzmi: „wadliwie funkcjonują w rolach rodzicielskich". Ale w aktach sprawy nie ma dowodów wskazujących, że zagrożone jest ich bezpieczeństwo czy zdrowie. Co więcej, znający rodzinę eksperci i nauczyciele mówią, że działania sądu są kuriozalne. Podjął on zbyt daleko idący środek prawny w stosunku do sytuacji w tej rodzinie.
Psycholog: – Takie postępowanie ma niewiele wspólnego z dobrem dziecka