Amanda Hansson wsiadła do autobusu w Malmoe w zeszły piątek, w czasie, gdy przez Szwecję przetaczała się fala upałów. Była ubrana w szorty i bluzkę na ramiączkach. Gdy wchodziła do pojazdu, kierowca niespodziewanie powiedział, że jej ubranie jest niezgodne z zasadami ubioru firmy transportowej, która obsługiwała tę linię, ponieważ odkrywa zbyt dużo ciała.
- Spytałem go, jakie seksistowskie farmazony próbuje mi wcisnąć, ale on tylko powiedział, że powinnam się okryć - powiedziała Hansson w rozmowie z gazetą "Kvällsposten".
Zdarzenie zostało nagłośnione przez krajowe media. Wywołało ostrą krytykę ze strony aktywistów na rzecz praw kobiet, choć firma świadcząca usługi transportowe zarzekała się, że w ogóle nie ma wprowadzała żadnych zasad dotyczących ubioru pasażerów.
Po tym, jak incydent został opisany w prasie, zarówno Skanetrafiken - lokalny urząd ds. transportu w Skanii, jak i Nobina - firma autobusowa, przeprosiły. Kierowca został zawieszony na swoim stanowisku do czasu zakończenia wewnętrznego dochodzenia.
Linus Erixon, dyrektor Skanetrafiken, szybko zareagował na incydent za pośrednictwem Twittera. "Coś poszło nie tak" - napisał. "Oczywiście w naszych autobusach i pociągach mile widziane są osoby w krótkich spodenkach i bluzkach" - zaznaczył.