Wcześniej jednak, wbrew zapowiedziom, pobiegnie do Aten. – Dostałem dużo telefonów i wiadomości, w których fani i znajomi wspierają mnie i namawiają do kontynuowania tego biegu – tłumaczy biegacz.
Kuryłogate – jak aferę z porzuceniem psa nazywają niektóre media – wybuchła w zeszłym tygodniu. Biegacz przywiązał ciężarną starą sukę Sarę do bramy schroniska dla zwierząt w Sonieczkowie koło Augustowa. Na dworze panował wtedy blisko 40-stopniowy upał. Po kilkudziesięciu minutach Kuryło wrócił do ciężarnej suki i zostawił jej miskę wody. Całe zdarzenie zarejestrowała kamera monitoringu.
Szybko rozpoznano właściciela psa. Okazał się nim 42-letni Piotr Kuryło, znany maratończyk i ultramaratończyk. Czterokrotnie uczestniczył on w sparathlonie - ultramaratonie na dystansie 246 km, z Aten do Sparty. W 2007 zajął w tym biegu 2. miejsce pokonując trasę w czasie 24:29:41. Samotnie przebiegł też m.in. w 42 dni z Augustowa do Grecji przez Polskę, Czechy, Węgry i Serbię (ponad 4000 km).
Informacja o tym jak ultramaratończyk potraktował psa szybko obiegła media i portale internetowe. W sieci zawrzało. - Brak słów. Nie wiem co ten facet ma w głowie. Zostawił psa na pastwę losu i pobiegł do Aten! Bogowie Greccy zajmijcie się nim odpowiednio! – pisał jeden z internautów. Inny dodawał: - Suka szczenna. 40 stopniowy upał, to bestia, nie człowiek.
Emocji w wypowiedziach internautów nie brakowało: - Życzę temu Panu aby na którymś zakręcie, w największy upał, zabrakło mu wody. Oby nikt nie podał mu ani łyka. Niech padnie gdzieś przy drodze.