Reklama

Białoruskie filmy o złych Polakach

- Nie tylko w filmach, ale także w różnych audycjach publicystycznych czy artykułach prasowych Białorusini są przed nami przestrzegani - mówi Igor Sokołowski, dziennikarz, podróżnik, autor książki „Białoruś dla początkujących"

Aktualizacja: 21.01.2016 20:26 Publikacja: 21.01.2016 18:03

Białoruskie filmy o złych Polakach

Foto: materiały prasowe

Rzeczpospolita: Białoruska wytwórnia Biełarusfilm za państwowe pieniądze przygotowuje film „Ślady na wodzie". Żołnierze AK będą w nim przedstawieni jako bandyci, z którymi dzielnie walczą wzorowe oddziały NKWD. Na ile taka propaganda wpisuje się w białoruską politykę historyczną?

Igor Sokołowski: To nie pierwsza taka produkcja w białoruskiej telewizji. Nie do końca się orientuję, jakie pieniądze stały za poprzednimi filmami i serialami w podobny sposób przedstawiającymi stosunki białorusko-polskie, mogły to być produkcje rosyjskie. W każdym razie zyskiwały ogromną popularność właśnie na Białorusi. Przypomnę choćby serial „Tałasz", który opowiadał o złych i krwiożerczych Polakach z czasów wojny polsko-bolszewickiej.

Białorusini postrzegają nas jako wrogów?

Nie tylko w filmach, ale także w różnych audycjach publicystycznych czy artykułach prasowych Białorusini są przed nami przestrzegani. Jeśli jest mowa o czasach sprzed II wojny światowej, to przedstawia się nas jako okupantów tamtych ziem. Białoruskie władze wszelkie nasze wsparcie dla demokratyzacji pokazują w kontekście polskiego kolonializmu. Podkreśla się, że biedną Białoruś traktujemy jako swoją strefę wpływów. Podejrzewam, że kolejna produkcja filmowa znowu ma przypomnieć Białorusinom, że ci straszni Polacy zawsze mieli zakusy na ich tereny.

W filmie wychwalane mają być oddziały NKWD. Czy to także wpisuje się w jakiś szerszy kontekst?

Reklama
Reklama

Co trzeci pomnik Lenina w dawnym ZSRR znajduje się właśnie na Białorusi. W obwodzie mińskim cały czas jest miejscowość o nazwie Dzierżyńsk, a najwyższy szczyt kraju to Góra Dzierżyńska. Do tego pod Mińskiem atrakcją turystyczną jest Linia Stalina, czyli linia fortyfikacji obronnych, gdzie jak gdyby nigdy nic do dzisiaj stoi popiersie Stalina. Nikt żadną farbą go nie oblewa, a ludzie składają pod nim kwiaty. Ulicy Stalina co prawda nie znajdziemy, ale ze świecą szukać miasta bez placu Lenina albo chociaż bez pomnika Wodza Rewolucji.

Co o tych pomnikach myślą Białorusini?

Nie przeprowadziłem żadnych badań statystycznych, ale z kimkolwiek o tym rozmawiałem – nieważne, ile miał lat i jakie poglądy – nigdy nie spotkałem się z tym, by ktokolwiek miał jakiś problem z tymi pomnikami. Stoją to stoją. Ulice Lenina czy Dzierżyńskiego też nikomu nie przeszkadzają.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Społeczeństwo
Co przyciąga do Polski ukraińskich imigrantów? Wyniki badania
Społeczeństwo
Budżet Mazowsza na 2026 rok. Administracja pochłonie więcej niż zdrowie
Społeczeństwo
Zaborów nie widać. Usług publicznych też nie. I zyskuje na tym Konfederacja
Społeczeństwo
Jak zgłosić rosyjski dron przez telefon?
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama