Viktor Usov otrzymał telefon z Nowego Meksyku. Zadzwoniono do niego ze schroniska dla zwierząt w Santa Fe.
Początkowo właściciel powiedział, że to niemożliwe i doszło do błędu systemu.
Okazało się, że pracownicy schroniska znaleźli kota błąkającego się po ulicach. Zwierzę nie miało obroży, dlatego je złapano. Po odnalezieniu podskórnego mikroczipa udało się ustalić dane kota oraz jego właściciela.
Właściciel nie wie, jak kotu udało się pokonać ponad 2000 kilometrów. - Chcę myśleć, że był na wielkiej amerykańskiej wyprawie - powiedział Usov.
Aby potwierdzić, że odnaleziono jego kota, mężczyzna przesłał zdjęcia zrobione pięć lat temu. Pasowały do obecnego wyglądu zwierzęcia.