Na wokandę Sądu Rejonowego w Bielsku Podlaskim trafił pozew Ireny R. i jej syna Tadeusza R. (imiona fikcyjne), którzy domagali się zobowiązania Anny S. – odpowiednio ich córki i siostry – do zwrotu nieruchomości, którą wcześniej oboje przekazali Annie w drodze darowizny.
Kobieta wraz ze swoim ówczesnym chłopakiem, a obecnie mężem Krzysztofem S. przystąpiła do remontu domu znajdującego się na darowanej nieruchomości. Para chciała w nim wspólnie zamieszkać, ale nie chciała go dzielić z kimkolwiek z grona bliskich osób, zwłaszcza z matką Anny. Niestety, w czasie jednej z luźnych rozmów młodych z Ireną R. padła sugestia, iż kobieta chciałaby w przyszłości mieszkać w domu z córką i jej chłopakiem. Wówczas para zdecydowała się przerwać prace.
Po pewnym czasie roboty na działce wznowiono i to przy wydatnym wsparciu matki. Jednak w momencie gdy je finalizowano powróciła sprawa wspólnego mieszkania. Anna oświadczyła wtedy zdecydowanie, że nie chce zamieszkiwać w domu wspólnie z matką. Tłumaczyła, że chce się usamodzielnić, stworzyć centrum życiowe swojej nowej rodzinie.
Takie stanowisko córki zostało odebrane przez matkę jako wyraz niewdzięczności. Z czasem kontakty między rodziną uległy ochłodzeniu, m.in. ani Irena, ani jej syn Tadeusz nie zostali zaproszeni na ślub Anny z Krzysztofem S.
Sprawa znalazła swój finał na sali sądowej. Irena i Tadeusz w pozwie wskazywali na rażącą niewdzięczność Anny. Upatrywali jej w braku zgody na stałe zamieszkanie matki w darowanym domu, pomimo wcześniejszych ustnych ustaleń w tym zakresie.