Poznański dziennikarz śledczy Jarosław Ziętara zaginął w 1992 r. Prokuratura uznała, że najprawdopodobniej został porwany i zabity (ciała nie odnaleziono). Dwukrotnie umarzała śledztwo.

O jego ponowne podjęcie zabiegali koledzy dziennikarza skupieni w społecznym komitecie. Apel do premiera i prokuratora generalnego wystosowali też redaktorzy naczelni pięciu największych dzienników. W czerwcu Andrzej Seremet zdecydował, że śledztwo ruszy jeszcze raz. Prowadzi je Prokuratura Apelacyjna w Krakowie.

Pod koniec czerwca do komitetu dotarło pismo od Jacka Cichockiego, sekretarza Kolegium ds. Służb Specjalnych. – To pierwszy dokument oficjalnie potwierdzający, że UOP chciał zatrudnić Jarka – podkreśla Krzysztof M. Kaźmierczak, przedstawiciel komitetu. W latach 90. MSW temu zaprzeczało.

Cichocki wyjaśnia, że dokumenty dotyczące Ziętary zostały odnalezione w zbiorze zarchiwizowanym przez Agencję Wywiadu. Według nich w kwietniu i maju 1992 roku dziennikarz był kandydatem do pracy w Zarządzie Wywiadu UOP. Ostatecznie jednak podjął decyzję, że nie jest tym zainteresowany.

Jakie znaczenie mają ujawnione dokumenty? – Zapewne można się z nich dowiedzieć, z jakimi funkcjonariuszami Jarek się kontaktował, jakie działania inwigilacyjne wobec niego podejmowano – wylicza Kaźmierczak. – Mam nadzieję, że uda się ustalić jego dalsze relacje z UOP, które mogą być przydatne do ustalenia, komu się naraził, jakimi niebezpiecznymi tematami się zajmował. Wiadomo bowiem, że po odmowie podjęcia pracy był zachęcany do współpracy.