Reklama

Co powaliło komandosów GROM

Żołnierze z elitarnej jednostki dwa dni chorowali po zjedzeniu obiadu. Sprawę badają służby sanitarne.

Aktualizacja: 05.01.2010 06:32 Publikacja: 05.01.2010 01:11

Żołnierze GROM podczas pokazu w 2006 r. w Warszawie

Żołnierze GROM podczas pokazu w 2006 r. w Warszawie

Foto: Fotorzepa

Wszystko zaczęło się 29 grudnia 2009 r. Kilkudziesięciu żołnierzy GROM poczuło się źle po zjedzeniu posiłku w wojskowej stołówce.

– To była sztuka mięsa w sosie chrzanowym, w naszym żargonie nazywana podeszwą – opowiada rozmówca „Rz”.

Według naszych informacji u komandosów wystąpiły m.in. biegunka i nudności. Pierwsze badania zrobili lekarze wojskowi. Wkrótce się okazało, że doszło do masowego zatrucia. Została więc zawiadomiona Wojskowa Inspekcja Sanitarna.

– Prowadzenie dochodzenia epidemiologicznego przekazaliśmy do Wojskowego Ośrodka Medycyny Prewencyjnej w Modlinie – potwierdza płk Tadeusz Nierebiński, główny inspektor sanitarny Wojska Polskiego.

[srodtytul]Choroba z misji czy z półmiska?[/srodtytul]

Reklama
Reklama

30 grudnia do jednostki przybyli inspektorzy z Modlina. Jak informuje Dowództwo Wojsk Specjalnych, sprawdzali m.in. pomieszczenia żywnościowe, system bezpieczeństwa żywności i warunków, w jakich jest transportowana.

Teraz trwa badanie próbek. Wyniki mają odpowiedzieć na pytanie, co mogło być przyczyną zatrucia.

Komandosi spekulują, że prawdopodobnie zaszkodziło im jedzenie, które do jednostki dostarcza warszawska firma Dussmann Group. Jej przedstawicielka nie chce się jednak na ten temat wypowiadać. – Nie komentuję naszej współpracy z jednostką GROM – ucina Katarzyna Gawerska, dyrektor działu żywienia.

Inspektorzy biorą też pod uwagę inne możliwości, np. to, że żołnierze mogli na misji zagranicznej nabawić się jakiejś choroby.

Wyniki badań wojskowej inspekcji sanitarnej mogą być znane jeszcze dziś. Niewykluczone, że sprawą zajmą się wojskowe organy ścigania: Żandarmeria Wojskowa i prokuratura.

[srodtytul]Uziemione szybkie reagowanie[/srodtytul]

Reklama
Reklama

Według naszych informacji objawy ustąpiły u komandosów w ciągu jednej doby, lecz przez pewien czas jednostka tzw. szybkiego reagowania została sparaliżowana.

– To niedopuszczalne, by jedna cywilna firma żywieniowa mogła doprowadzić do takiej sytuacji – komentuje gen. Roman Polko, były dowódca GROM. Dodaje, że pierwszy raz słyszy o takim zdarzeniu.

– Nigdy wcześniej nie było tylu jednocześnie chorych żołnierzy.

Sprawa jest o tyle bulwersująca, że wirusy i bakterie, które powodują takie objawy, jakie opisywali „Rz” żołnierze GROM, mogą powodować na przykład choroby wątroby. A te z kolei eliminują komandosów ze służby, ponieważ wobec żołnierzy jednostek specjalnych stosowane są znacznie ostrzejsze normy zdrowotnie niż w przypadku innych wojskowych.

Jeszcze kilka lat temu posiłkami dla komandosów zajmowali się cywilni pracownicy wojska. Wówczas jedzenie było badane z wyprzedzeniem i dopuszczane do spożycia.

Teraz GROM-owców karmią firmy prywatne. – Niestety, to jest zmiana na gorsze – ocenia jeden z komandosów.

Reklama
Reklama

– Jeżeli szuka się najtańszego oferenta, to trudno się dziwić – dodaje gen. Roman Polko.

– Byłem z żołnierzami w Iraku, Afganistanie. Żywienie tam jest zdecydowanie trudniejsze, a jednak do takich sytuacji nie dochodziło.

Masz pytanie, wyślij e-mail do autorki [mail=e.zemla@rp.pl]e.zemla@rp.pl[/mail]

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Służby
Dlaczego w Lubartowie ogłoszono alarm powietrzny? Wojewoda czeka na wyjaśnienia
Służby
Odmowa prezydenta Karola Nawrockiego. Nie przyznał orderów i odznaczeń w służbach specjalnych
Służby
Sondaż: Niejednoznaczna ocena działań państwa po dywersji na torach
Służby
Kolejna wizyta funkcjonariuszy CBA w siedzibie fundacji Tadeusza Rydzyka
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama