Zachodniopomorski Biały Bór cieszy się wśród kierowców szczególnie złą sławą. Do przyłapywania ich na wykroczeniach służą tam dwa urządzenia stacjonarne i jedno mobilne, a strażnicy dzięki fotoradarom wystawiali rocznie ok. 15 tys. mandatów, głównie za przekroczenie prędkości.
Po 1 stycznia, gdy strażom miejskim i gminnym nie będzie już wolno korzystać z rejestratorów prędkości, w tamtejszej jednostce zostanie tylko komendant oraz dwóch funkcjonariuszy. – Reszta z 12 osób dostała wypowiedzenia. Odchodzą z Nowym Rokiem – mówi Waldemar Lada, komendant straży w Białym Borze.
W Kobylnicy niedaleko Słupska (sześć fotoradarów stacjonarnych i jeden przenośny) z 15 zatrudnionych w straży aż ośmiu dostało wypowiedzenia.
W Polsce jest ok. 550 oddziałów straży gminnych i miejskich, z czego 120 z nich ma fotoradary. W dużych ośrodkach zwolnienia, jeśli nastąpią, będą proporcjonalnie mniejsze.
W stolicy straż miejska prowadziła do niedawna kontrole w ponad 60 punktach, z czego w 21 z wykorzystaniem urządzeń stacjonarnych. W czterech z nich równolegle z kontrolą prędkości urządzenia rejestrowały wjazd na skrzyżowanie na czerwonym świetle. Od początku roku warszawscy strażnicy nałożyli ponad 54 tys. mandatów na 16,4 mln zł.