– Uchwalona przez Sejm nowelizacja ustawy o drogach publicznych wprowadziła nowy ustrój samorządowy, polegający na nakładaniu zadań na poszcze gólne jednostki samorządu terytorialnego nie w drodze ustawy, ale w formie swoistej spychotechniki – mówi Ryszard Grobelny, prezes Związku Miast Polskich. – Droga zastąpiona obwodnicą miasta staje się wojewódzką, ale nowy posiadacz może ten albo inny o proporcjonalnej długości odcinek przekazać powiatowi. Ten z kolei może otrzymaną drogę (albo inny odcinek drogi) oddać gminie – wyjaśnia.
W ocenie ZMP rozwiązanie to jest niezgodne z zasadą samodzielności samorządu. A przy okazji demoluje stosunki własnościowe, określone w art. 2a ustawy o drogach publicznych.
– Znowelizowana ustawa o drogach publicznych urodziła gorący kartofel, który przerzucany będzie pomiędzy różnymi szczeblami samorządu, a najwięcej stracą na tym gminy – ocenia prezydent Inowrocławia Ryszard Brejza.
Przewiduje, że wprowadzenie tego mechanizmu przekazywania dróg bez zgody zarządcy będzie odbywało się w taki sposób, iż do zarządców dróg niższej kategorii będą trafiały najbardziej zniszczone, czyli w złym stanie technicznym, odcinki ulic. – To mechanizm wysoce konfliktogenny, który nie miał prawa zaistnieć w polskim systemie prawnym – uważa.
Jak podkreśla Związek Miast Polskich w skierowanym do prezydenta Bronisława Komorowskiego wniosku, przyjęta procedura przekazywania dróg jest również sprzeczna z art. 2 ust. 1 ustawy o drogach publicznych. Zakłada on podział dróg publicznych na kategorie (krajowe, wojewódzkie, powiatowe i gminne) ze względu na funkcje pełnione w sieci drogowej. I tylko ta funkcja drogi powinna decydować o tym, czy fragment zastąpiony nowo wybudowanym odcinkiem drogi krajowej stanie się drogą wojewódzką, powiatową czy też gminną. „Zawsze jednak nastąpi to w zgodzie z przyjętą w ustawie logiką ustalania kategorii dróg publicznych" – czytamy w stanowisku Związku Miast Polskich.