Zniszczone dzielnice miast mają dostać drugie życie. A to za sprawą ustawy o rewitalizacji. We wtorek rząd przyjął założenia do jej projektu.
Przewidują one, że rewitalizacja będzie zadaniem własnym gmin. Definiują również to pojęcie, i to z konkretnego powodu. Już dziś bowiem gminy prowadzą wiele tego rodzaju projektów, które nazywają rewitalizacją, choć nie wszystkie można do niej zaliczyć. Posługują się tym pojęciem, bo ułatwia im to pozyskanie środków unijnych na zwykłe remonty fasad budynków.
Tymczasem rola rewitalizacji jest szersza. Ma nie tylko poprawić wizerunek miast, ale także stan techniczny budynku oraz jakość życia mieszkańców. Powinna więc objąć zarówno remonty i modernizację obiektów, jak i działania społeczne, np. budowę ścieżek rowerowych, świetlic.
Celem rewitalizacji jest też stworzenie nowych miejsc pracy. Wszystkie te elementy będzie zawierać definicja tego pojęcia. Tak jak obecnie, podstawą rewitalizacji będą gminne programy. Posługując się nimi, radni podejmą uchwałę o stworzeniu specjalnej strefy i miejscowego planu rewitalizacji.
Ustawa ma też szczegółowo określać treść programów, aby miasta nie przygotowywały ich tylko po to, by uzyskać unijne środki. Zdegradowana przestrzeń miejska to jeden z większych problemów. Według Instytutu Rozwoju Miast dotyka on 20 proc. obszarów aglomeracji zamieszkanych przez 2,5 mln ludzi.