Centra usług wspólnych (CUW) stały się, po nowelizacji ustawy o samorządzie gminnym w 2015 r., powszechnością w gminach. Zdobywają one doświadczenie i planują następne. Co samorządy zyskały na zmianie ustawy?
Dla wielu gmin świadczenie usług wspólnych nie jest nowością. W ciągu ostatnich kilkunastu lat istniały w nich zespoły obsługujące placówki oświatowe w sprawach finansowych i administracyjnych. Nowelizacja ustawy dała gminom więcej możliwości, toteż, wykorzystując poprzednie doświadczenie, podejmowały uchwały o powołaniu CUW przede wszystkim dla placówek oświatowych z ewentualnym włączeniem np. ośrodków sportowych, bibliotek czy domów kultury.
Ustawa nie przewiduje obligatoryjności powoływania centrów ani ich działania według jednego schematu. To sprawia, że pomysły na nie się różnią w poszczególnych gminach. Na przykład w podwarszawskim Piasecznie CUW, działający od roku, obejmuje wyłącznie przedszkola i placówki szkolne, podczas gdy katowickie centrum obsługuje również inne jednostki budżetowe.
Nie da się porównać
W Katowicach uchwałę o powołaniu CUW podejmowano w atmosferze konfliktu. Wcześniej działał w mieście zespół obsługi jednostek oświatowych (ZOJO), ale nie obejmował np. liceów. Toteż ich dyrektorzy bali się utraty samodzielności, twierdzili, że pojawi się chaos w obsłudze szkół i nie będzie oszczędności. O ile ZOJO obsługiwało 134 jednostki oświatowe, o tyle do CUW włączono 176, w tym licea i technika. Centrum obsługuje też Pałac Młodzieży i Międzyszkolny Ośrodek Sportowy.
– Nie możemy porównywać ZOJO z CUW, bo ich kompetencje się różnią. Centrum to scentralizowana jednostka o ujednoliconych procedurach dla wszystkich, zarządzanie majątkiem, wspólne zakupy. Projekty unijne dotyczące szkół również są zarządzane przez CUW. Centrum działa od stycznia 2017 r. Realne oszczędności zobaczymy dopiero po roku – mówi Grażyna Burek z wydziału oświaty Urzędu Miasta. Ustawa przewiduje również możliwość powołania więcej niż jednego CUW.