Będą sprzątać ulice, parki czy starówki miast, w których mieszkają, i to za darmo. Znajdą zajęcie nawet w weekend, m.in. przy lokalnych akcjach, np. wielkiego sprzątania przed imprezą masową typu mecz czy koncert. To na razie zapowiedź, bo nowela [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=F878A2FA26397E5178342B59F78405B4?id=75003]kodeksu karnego wykonawczego[/link], która uatrakcyjnia zatrudnianie skazanych na ograniczenie wolności (szczegóły patrz ramka), musi jeszcze przejść przez Senat i zostać podpisana przez prezydenta, by wejść w życie. Na zmiany zdecydował się rząd, poznawszy opinię ekspertów, że ta kara jest dziś praktycznie niewykonywana, bo nie ma po temu warunków. A problem jest ważny, bo dwa lata temu sądy w całym kraju orzekły tego rodzaju karę w 120 tys. spraw.
[srodtytul]Atrakcyjna oferta[/srodtytul]
– Sporo burmistrzów i prezydentów miast już korzysta z takich pracowników – mówi „Rz” Andrzej Porawski ze Związku Miast Polskich. Twierdzi też, iż wielu z nich jest zadowolonych z takiej współpracy, a kiedy nowela wejdzie w życie i Skarb Państwa weźmie na siebie ubezpieczenie skazanych, ich zatrudnienie będzie jeszcze bardziej atrakcyjne. A to niemałe kwoty. Ubezpieczenie od następstw nieszczęśliwych wypadków skazanych i ukaranych karą ograniczenia wolności bądź pracą społecznie użyteczną może kosztować Skarb Państwa ok. 3 mln zł.
– Będą wykorzystywani głównie w dużych i średnich miastach – twierdzi Porawski. – Mniejsze ośrodki najczęściej mają swoje firmy i nie zechcą zwalniać własnych pracowników, by zatrudniać skazanych.
[srodtytul]Strata czy korzyść[/srodtytul]