Urzędniczka wprowadziła tak drobiazgowy "dress code", że aby go spełnić, należy z linijką mierzyć długość spódnicy i nosić wymagane przez dyrektor rajstopy. Zarządzenie obejmuje też m.in. rodzaj makijażu, fryzury i kolor włosów. - My takich wymagań absolutnie nie aprobujemy. Będziemy w tej sprawie działać - powiedział Onetowi wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik.
Czytaj także: Pracownicy sądów i prokuratur rozkładają miasteczko namiotowe pod Ministerstwem Sprawiedliwości
Dyrektor sądu w Otwocku nie mogła wyjaśnić nam powodów stworzenia tak drobiazgowego "dress code'u" dla pracowników sądu - przebywa obecnie na urlopie. Pracownicy innych sądów mówią wprost: sprawa jest śmieszna i straszna.
- To poszło zdecydowanie za daleko, my ani takich wymagań nie mamy, ani ich nie aprobujemy - tak zarządzenie dyrektor otwockiego Sądu Rejonowego ocenia wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik.
Wymagania, jakie podległym sobie pracownikom - asystentom sędziów, protokolantom czy sekretarzom - stawia dyrektor Sądu Rejonowego w Otwocku, w środowisku wzbudziły spore kontrowersje. Zgodnie z liczącym dwie strony A4 wydanym w tym roku zarządzeniem, strój i wygląd pracowników mają być podporządkowane regułom tak drobiazgowym, że dotyczą one nawet... długości i koloru męskich skarpetek.