Reklama

Nowy prezes Izby Karnej SN: Nie jestem zwolennikiem ruchów rewolucyjnych

Nie będę na siłę wyznaczał składów mieszanych sędziów w Izbie Karnej – mówi sędzia Zbigniew Kapiński, nowy prezes Izby Karnej Sądu Najwyższego.

Publikacja: 22.05.2023 02:31

Sędzia Zbigniew Kapiński

Sędzia Zbigniew Kapiński

Foto: PAP/Piotr Nowak

Spodziewał się pan powołania na prezesa Izby Karnej SN? Wyniki głosowania Zgromadzenia Sędziów IK SN nie wskazywały na pana. Co więc zdecydowało?

Prezydent. Byłem jednym z trzech kandydatów. Oczywiście zawsze, gdy o coś się ubiegam, to zakładam wynik pozytywny, chociaż nie wiedziałem, co się wydarzy. Wybór prezesa IK SN to wyłączna prerogatywa prezydenta. Byłem na drugim miejscu po głosowaniu Zgromadzenia Sędziów Izby Karnej SN. Uważam, że różnica głosów między poszczególnymi kandydatami nie była duża, dlatego pan prezydent zdecydował, aby powierzyć to stanowisko sędziemu z wieloletnim doświadczeniem orzeczniczym. Z wywiadu prasowego dowiedziałem się, że obecny prezes IK Michał Laskowski trzy lata temu też został powołany z drugiej pozycji, po głosowaniu Zgromadzenia Sędziów IK SN. Historia w pewnym sensie się powtórzyła.

Nie zaskoczył pana ten wybór?

Jestem sędzią z dużym doświadczeniem, z ponad 30-letnim stażem w tym zawodzie. Orzekałem w Sądzie Apelacyjnym w Warszawie ponad 20 lat, w trudnych, skomplikowanych sprawach. Nigdy nie ujawniałem swoich poglądów politycznych, ponieważ one są moją osobistą sprawą, moim prawem, które realizuję przy urnie wyborczej, a nie w sali rozpraw. W toku postępowania sądowego jestem nastawiony na rozwiązywanie określonych problemów prawnych. I na tym się koncentruję.

Czytaj więcej

Nowy prezes Izby Karnej Sądu Najwyższego
Reklama
Reklama

Jest pan tzw. nowym sędzią Sądu Najwyższego, czyli powołanym przez nową Krajową Radę Sądownictwa. Czuje się pan nowym sędzią czy sędzią bez jakiegoś konkretnego przydziału albo podziału?

Czuję się sędzią bez konkretnego przydziału i uważam, że podział na nowych i starych sędziów SN jest sztuczny i szkodliwy dla polskiego wymiaru sprawiedliwości. A także dla Polski. Osobiście przeszedłem wszystkie szczeble kariery sędziowskiej, czterokrotnie moja kandydatura była pozytywnie opiniowana przez Krajową Radę Sądownictwa w różnych składach, w latach 1992, 1996, 2001, 2021, a następnie KRS przedstawiała wnioski o powołanie mnie do pełnienia urzędu sędziego sądu rejonowego, następnie sędziego sądu wojewódzkiego, później sędziego sądu apelacyjnego, i ostatnio sędziego Sądu Najwyższego.

Pierwszą nominację odbierałem z rąk prezydenta Lecha Wałęsy, dwie następne wręczał mi prezydent Aleksander Kwaśniewski, ostatnią nominację odbierałem z rąk prezydenta Andrzeja Dudy. W sprawie przedstawienia prezydentowi mojej osoby do pełnienia urzędu sędziego SN otrzymałem 100 proc. pozytywnych głosów, tj. wszyscy głosujący członkowie KRS, w tym senatorowie opozycji, głosowali za moją kandydaturą. Nie było głosów przeciw ani wstrzymujących się.

W mojej sytuacji nie ma żadnych istotnych okoliczności, które by mnie w jakiś sposób ustawiały dziś w kategorii nowy czy stary sędzia. W mojej postawie po powołaniu na stanowisko sędziego SN nic się nie zmieniło w podejściu do prawa, moich obowiązków sędziowskich oraz mojej niezawisłości. Uważam, że niezawisłość jest cechą charakteru sędziego i nie ma na nią wpływu ani skład osobowy KRS, który analizował, a następnie przedstawiał do powołania kandydaturę sędziego, ani który z prezydentów RP wręczał nominację sędziemu. Od ponad 30 lat wykonuję ten zawód, czuję się sędzią niezawisłym, i niezależnie od tego, jaki skład KRS i w jakim okresie oceniał moją kandydaturę na stanowisko sędziego w poszczególnych szczeblach sądownictwa, swój zawód wykonywałem zawsze uczciwie i z pasją. Dlatego uważam, że nikt nie ma prawa mi przypinać łatki „nowego” czy „starego” sędziego.

Panie sędzio, czy jednak liczy się pan z kwestionowaniem pana statusu jako sędziego SN po nominacji nowej KRS?

Oczywiście. Zanim zostałem nominowany na stanowisko prezesa IK SN, pojawiały się w mediach głosy dotyczące mojego powołania. Słyszałem i czytałem, że sędzia Kapiński to neosędzia, gdyż został powołany przez neo-KRS, a to oznacza, że nie jest sędzią, a jeśli nie jest sędzią, to nie jest też prezesem Izby Karnej itd. Nie jest to miłe, ale ja wiem, że w przypadku mojej osoby twierdzenia te są nieprawdziwe, krzywdzące i bezpodstawne, zwłaszcza gdy przy okazji kwestionowana jest moja sędziowska niezawisłość, której dotychczas nikt i nigdy nie podważał. Niezawisłość to główny atrybut sędziego. Niezawisłość to stan umysłu. Krocząc przez lata sędziowską drogą, zawsze byłem sędzią niezależnym i niezawisłym, traktującym bardzo odpowiedzialnie swoje zawodowe obowiązki. Dlaczego nagle, po awansie do SN, miałbym sprzeniewierzyć się zasadzie niezawisłości? Tego rodzaju rozumowanie to absurd. Powołanie na stanowisko sędziego SN to wielka nobilitacja i zaszczyt. Jest to ukoronowanie kariery zawodowej. Sędzia SN winien sprostać najwyższym wymaganiom, zarówno orzeczniczym, jak i moralnym.

Reklama
Reklama

Jednocześnie chcę zaznaczyć, że po powołaniu mnie przez prezydenta RP na stanowisko prezesa SN kierującego Izbą Karną otrzymałem wiele gratulacji oraz głosów wsparcia od znamienitych prawników: sędziów, prokuratorów, adwokatów, radców prawnych, notariuszy, ale także osób spoza środowiska prawniczego.

A jak pan ocenia te wnioski o „utrącenie” sędziów powołanych przez nową KRS?

Nie widzę podstaw do takiego zachowania. Patrząc na statystyki w Polsce mamy około 10 tysięcy sędziów sądów powszechnych. Od 2015 r. z rąk Prezydenta RP Andrzeja Dudy nominacje odebrało prawie 2700 sędziów i asesorów sądów powszechnych, a łącznie z sędziami i asesorami sądów administracyjnych – 3600 osób. Zatem ci nowo powołani sędziowie stanowią prawie 1/3 liczby wszystkich sędziów i załatwiają corocznie miliony spraw, które wpływają do sądów. W 2021 r. było ich ponad 14 mln i nadal przybywa. Nie ma zatem podstaw, aby kwestionować orzeczenia wydawane przez tych sędziów tylko dlatego, że zostali oni powołani w określonej procedurze. Nie uważam, że ktoś weźmie na siebie odpowiedzialność za uznanie, że te miliony orzeczeń wydanych w sprawach karnych, cywilnych, gospodarczych, pracowniczych i innych są dotknięte bezwzględną przyczyną odwoławczą, nieważnością lub uznane za nieistniejące tylko dlatego, że zostały wydane przez „nowych” sędziów, bez merytorycznego badania trafności tych orzeczeń.

Pana historia w Sądzie Apelacyjnym w Warszawie pokazuje, że orzekał pan w bardzo trudnych sprawach, takich budzących ogromne emocje, w sprawach lustracyjnych. Nie ma pan sobie nic do zarzucenia, jeśli chodzi o tamten czas?

Nie mam sobie nic do zarzucenia. To były rzeczywiście bardzo trudne sprawy, zwłaszcza pod względem merytoryki, gdyż była to zupełnie nowa materia lustracyjna, z którą trzeba było się zapoznać i ukształtować orzecznictwo, zwłaszcza że w każdej sprawie znaczna część materiału dowodowego była objęta klauzulą tajności. Te procesy cieszyły się ogromnym zainteresowaniem medialnym. Dotyczyły osób piastujących wówczas wysokie stanowiska państwowe z różnych opcji politycznych. Orzekałem w sprawie Prezydenta Lecha Wałęsy, urzędującego wówczas premiera i marszałka Sejmu Józefa Oleksego, wicepremier Zyty Gilowskiej, ministrów sprawiedliwości czy wiceprezesa Trybunału Konstytucyjnego. Nigdy nie doszło do sytuacji, żeby wyciekły jakieś informacje czy ujawniono tajne dokumenty. Oczywiście strony miały prawo nie zgadzać się z treścią orzeczenia. Ale nigdy nie pojawił się zarzut, że sędziowie przy rozstrzyganiu konkretnej sprawy ujawnili swoje poglądy polityczne lub swoje nastawienie do osoby lustrowanej.

Czytaj więcej

Kim jest nowy prezes Izby Karnej SN
Reklama
Reklama

Czy IK pod pana przewodnictwem czeka jakaś rewolucja?

Nie jestem zwolennikiem ruchów rewolucyjnych. Będę szanował poglądy sędziów odnośnie do tego, w jakich chcą orzekać składach, czy chcą, czy też nie chcą orzekać w składach mieszanych – czyli tzw. starzy sędziowie z nowymi. Nie będę więc wyznaczał składów mieszanych na siłę. Chciałbym jednak, żeby sędziowie Izby Karnej SN współpracowali merytorycznie, czyli żeby nie było żadnych zawirowań. Aby wszyscy skupiali się na merytorycznych rozstrzygnięciach. O innych kwestiach – organizacyjnych – nie chcę się dziś wypowiadać, ponieważ dopiero gdy obejmę funkcję prezesa Izby, będę miał wiedzę praktyczną o sposobie funkcjonowania Izby.

Na 6 czerwca SN wyznaczył rozprawę dotyczącą prawa łaski w sprawie ministra Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Czy pan już się tą sprawą interesował?

Nie mam żadnej wiedzy o tej sprawie, poza medialną. Jestem nadal sędzią liniowym w SN, rozpoznaję sprawy przydzielone mi do referatu.

A gdy przejmie pan już funkcję prezesa IK, zacznie się pan nią interesować?

Reklama
Reklama

W tej materii nic się nie zmieni. Każdy skład sądu jest odpowiedzialny za wynik postępowania. Także w tej sprawie. Jest wyznaczony skład sądu i to on zdecyduje, co dalej z tą sprawą zrobić. On też weźmie na siebie odpowiedzialność za rozstrzygnięcie, jakie wyda.

Sądy i trybunały
Uchylenie immunitetu Małgorzaty Manowskiej zablokowane. Brakuje podpisu Dariusza Barskiego
Materiał Promocyjny
UltraGrip Performance 3 wyznacza nowy standard w swojej klasie
Oświata i nauczyciele
Uczniowie i nauczyciele alarmują w sprawie tzw. godzin basiowych. „To tykająca bomba”
Dane osobowe
Chciał usunięcia danych z policyjnego rejestru, by dostać pracę. Wyrok NSA
Sądy i trybunały
Sędziowie nie chcą odchodzić „na emeryturę”. KRS częściej odmawia niż się zgadza
Materiał Promocyjny
Manager w erze AI – strategia, narzędzia, kompetencje AI
Dane osobowe
Kto odpowiada za wyciek danych osobowych pacjenta? Zapadł precedensowy wyrok
Materiał Promocyjny
Prawnik 4.0 – AI, LegalTech, dane w codziennej praktyce
Reklama
Reklama