Jest pan tzw. nowym sędzią Sądu Najwyższego, czyli powołanym przez nową Krajową Radę Sądownictwa. Czuje się pan nowym sędzią czy sędzią bez jakiegoś konkretnego przydziału albo podziału?
Czuję się sędzią bez konkretnego przydziału i uważam, że podział na nowych i starych sędziów SN jest sztuczny i szkodliwy dla polskiego wymiaru sprawiedliwości. A także dla Polski. Osobiście przeszedłem wszystkie szczeble kariery sędziowskiej, czterokrotnie moja kandydatura była pozytywnie opiniowana przez Krajową Radę Sądownictwa w różnych składach, w latach 1992, 1996, 2001, 2021, a następnie KRS przedstawiała wnioski o powołanie mnie do pełnienia urzędu sędziego sądu rejonowego, następnie sędziego sądu wojewódzkiego, później sędziego sądu apelacyjnego, i ostatnio sędziego Sądu Najwyższego.
Pierwszą nominację odbierałem z rąk prezydenta Lecha Wałęsy, dwie następne wręczał mi prezydent Aleksander Kwaśniewski, ostatnią nominację odbierałem z rąk prezydenta Andrzeja Dudy. W sprawie przedstawienia prezydentowi mojej osoby do pełnienia urzędu sędziego SN otrzymałem 100 proc. pozytywnych głosów, tj. wszyscy głosujący członkowie KRS, w tym senatorowie opozycji, głosowali za moją kandydaturą. Nie było głosów przeciw ani wstrzymujących się.
W mojej sytuacji nie ma żadnych istotnych okoliczności, które by mnie w jakiś sposób ustawiały dziś w kategorii nowy czy stary sędzia. W mojej postawie po powołaniu na stanowisko sędziego SN nic się nie zmieniło w podejściu do prawa, moich obowiązków sędziowskich oraz mojej niezawisłości. Uważam, że niezawisłość jest cechą charakteru sędziego i nie ma na nią wpływu ani skład osobowy KRS, który analizował, a następnie przedstawiał do powołania kandydaturę sędziego, ani który z prezydentów RP wręczał nominację sędziemu. Od ponad 30 lat wykonuję ten zawód, czuję się sędzią niezawisłym, i niezależnie od tego, jaki skład KRS i w jakim okresie oceniał moją kandydaturę na stanowisko sędziego w poszczególnych szczeblach sądownictwa, swój zawód wykonywałem zawsze uczciwie i z pasją. Dlatego uważam, że nikt nie ma prawa mi przypinać łatki „nowego” czy „starego” sędziego.
Panie sędzio, czy jednak liczy się pan z kwestionowaniem pana statusu jako sędziego SN po nominacji nowej KRS?
Oczywiście. Zanim zostałem nominowany na stanowisko prezesa IK SN, pojawiały się w mediach głosy dotyczące mojego powołania. Słyszałem i czytałem, że sędzia Kapiński to neosędzia, gdyż został powołany przez neo-KRS, a to oznacza, że nie jest sędzią, a jeśli nie jest sędzią, to nie jest też prezesem Izby Karnej itd. Nie jest to miłe, ale ja wiem, że w przypadku mojej osoby twierdzenia te są nieprawdziwe, krzywdzące i bezpodstawne, zwłaszcza gdy przy okazji kwestionowana jest moja sędziowska niezawisłość, której dotychczas nikt i nigdy nie podważał. Niezawisłość to główny atrybut sędziego. Niezawisłość to stan umysłu. Krocząc przez lata sędziowską drogą, zawsze byłem sędzią niezależnym i niezawisłym, traktującym bardzo odpowiedzialnie swoje zawodowe obowiązki. Dlaczego nagle, po awansie do SN, miałbym sprzeniewierzyć się zasadzie niezawisłości? Tego rodzaju rozumowanie to absurd. Powołanie na stanowisko sędziego SN to wielka nobilitacja i zaszczyt. Jest to ukoronowanie kariery zawodowej. Sędzia SN winien sprostać najwyższym wymaganiom, zarówno orzeczniczym, jak i moralnym.