Sędzia Alina Czubieniak została ukarana za orzeczenie z sierpnia 2016 roku. Media pisały wówczas, że "wypuściła na wolność pedofila".
O co chodziło dokładnie? - Rzecz wyglądała tak, że zatrzymano 19-latka, który ewidentnie był upośledzony umysłowo - opowiada sędzia Czubieniak w rozmowie z portalem Onet.pl. - To analfabeta, nie czyta, nie pisze, miejscowej społeczności w Międzyrzeczu znany jest jako taka, przepraszam za słowo, "niemota". Wcześniej kilka razy próbował przytulać starsze dziewczyny, które znał. Te go ostro odprawiały, żadnych zgłoszeń na policje nie składały, bo uznawały, że jest po prostu nieszkodliwy. I któregoś dnia tenże 19-latek próbował napastować 9-latkę. Dziewczynka uciekła, rodzice zawiadomili policję i sprawa trafiła do prokuratury - relacjonuje sędzia.
Prokuratura rejonowa postawiła mu zarzut innej czynności seksualnej z małoletnią i wystąpiła o tymczasowy areszt. Sąd Rejonowy w Międzyrzeczu uznał, że chłopak musi trafić do aresztu.
Areszt uchyliła sędzia SO w Gorzowie Wielkopolskim, Alina Czubieniak. W wywiadzie z Onetem zwraca ona uwagę, że w prokuraturze, podczas przesłuchania 19-latek nie miał obrońcy. - Wręczono mu plik dokumentów, napisanych prawniczym językiem, informujących o jego obowiązkach i prawach. I uznano, że w ten sposób ów analfabeta został "prawidłowo pouczony" - relacjonuje sędzia. - Przecież to był skandal! Prokuratura postawiła mu zarzut "innej czynności seksualnej" z małoletnią i skierowała wniosek o areszt do sądu. A sąd I instancji ten wniosek "klepnął", choć do tego momentu, powtarzam, ów upośledzony chłopak nie miał obrońcy - podkreśla Czubieniak.
Wówczas lokalne media pisały, że sędzia "wypuściła na wolność pedofila".- Ja uznałam, że zarówno konstytucja, jak Konwencja Praw Człowieka gwarantuje każdemu człowiekowi prawo do obrony. Zwłaszcza w sytuacji, gdy mamy do czynienia z osobą ewidentnie zaburzoną. Ten chłopak przyznał się w prokuraturze do wszystkiego, podpisał - czy raczej postawił znaczek - pod wszystkim, co mu podsuwano (...) W mojej ocenie, jego prawo do obrony ewidentnie zostało naruszone, więc posiedzenie aresztowe bezwzględnie należało powtórzyć, tym razem już z udziałem obrońcy - tłumaczy sędzia w rozmowie z Onetem.