Policyjne statystyki nie napawają optymizmem. Jeszcze dziesięć lat temu wszczętych postępowań przygotowawczych przeciwko osobom grożącym sędziom było zaledwie 12. W tym roku już ponad 90 (szczegóły patrz: ramka).
– Z roku na rok rośnie też liczba aktów oskarżenia kierowanych do sądu w takich sprawach – przyznaje Grażyna Puchalska z Komendy Głównej Policji.
Straszą bombami
– To niebezpieczna tendencja – uważa sędzia Mariusz Wawrzyniak pamiętający kolegę, któremu ktoś odkręcił koła od samochodu. – Cudem nie doszło do wypadku – mówi.
Niezadowoleni z przebiegu procesu lub ich kompani działają na kilka sposobów. Kiedy puszczają im nerwy lub dopada strach przed wyrokiem, alarmują o bombach, straszą dzieci sędziów lub grożą im samym.
Przykład? Janusz C. odsiaduje osiem miesięcy za groźby kierowane pod adresem przewodniczącego składu orzekającego w jego sprawie. Na pięć miesięcy trafił za kratki Grzegorz W., który groził dzieciom i żonie sędziego. Mariusz B. usłyszał surowszy wyrok – 1,5 roku pozbawienia wolności. Mężczyzna zagroził wysadzeniem budynku sądu w Radomiu. Z informacją o bombie zadzwonił do Ministerstwa Sprawiedliwości. Sprawę o straszenie sędziego prowadziła też olsztyńska policja. Artur B. groził sędziemu w piśmie skierowanym do sądu. Dostał cztery miesiące więzienia.