Dworzec kolejowy Białystok Główny od zakładu karnego przy ul. Hetmańskiej dzieli kilkanaście minut marszu. Trzystumetrowy szary, pomazany sprayem mur więzienia mija każdy, kto do Białegostoku przyjeżdża pociągiem od zachodu. Podczas tegorocznych Dni Sztuki Współczesnej ma zyskać na atrakcyjności. Zadba o to kilkunastu twórców street artu z Polski, Łotwy i Niemiec (m.in. Flying Fortress, Base23, Hefe, Kiwie, Krisijanis, MUR Crew, 0700Crew, Otek, Ogryz, Tempz), którzy w ciągu kilku dni zamalują 1500 mkw. ściany. Kulminacja prac we wtorek po południu, o oprawę muzyczną finału zadba DJ Kwazar. Prace gości z Łotwy wystawione zostaną w kawiarni festiwalowej FAMA.
– To już czwarta edycja East Side Street Art – ESSA – imprezy, której celem jest prezentacja street artu w przestrzeni miejskiej Białegostoku – tłumaczy Tomasz Kuczyński, koordynujący w BOK tegoroczną edycję
ESSA. – Chcemy prezentować tę coraz silniej wybijającą się na światło dzienne sztukę. Gwarantujemy, że w czasie ESSA powstaną świetne prace.
Kolorowa rewitalizacja
Poprzednie edycje imprezy w ramach Dni Sztuki Współczesnej zamieniły w galerię artystycznego graffiti zeszpecone napisami i hasłami mury głównych ulic, przejścia podziemnego, budynku Ligi Obrony Kraju oraz ogromną ścianę przy ul. Ryskiej. – To tradycyjne miejscówki dla tego typu twórczości. Nie chcemy ich tylko odkrywać, to raczej sposób na ich rewitalizację. Większość prac streetartowców można zobaczyć tam do dziś – mówi Kuczyński. – Mamy nadzieję, że zmobilizujemy osoby zainteresowane street artem – ludzi, którzy potrzebują bodźca do działania, odpowiedniego miejsca albo chcą podpatrzeć techniki i sposoby pracy profesjonalistów, bo swoje dzieła na murach umieszczać też będą absolwenci i studenci uczelni artystycznych – dodaje.
W ESSA udział bierze około 30 twórców, co roku ich liczba wzrasta. Wspólne malowanie to także okazja do wymiany pomysłów między twórcami street artu. A czasem – do sprzedania swoich prac. – Do artystów zgłaszają się miłośnicy tej sztuki, którzy chcieliby mieć artystyczne graffiti w domu, w biurze, na dużych ścianach prywatnych posesji. Pojawiają się także firmy zamawiające reklamy – mówi Tomasz Kuczyński.