Tytuł prezentacji "Zabawa z przemieszczającymi się zwierciadłami" może być nieczytelny dla widzów nieobeznanych z twórczością Jorge Luisa Borgesa. Ale nie szkodzi – bo i tak nikt nie może powiedzieć, że nie rozumie ukrytej pod tą nazwą ekspozycji. Wszystkie jej elementy zostały zaczerpnięte z filmowych przebojów.
Na pokaz Bogny Burskiej widzowie spieszą jak na powtórkę z hitów – lecz czy udaje im się je rozpoznać?
"Zabawa…" rozpisana została na cztery ekrany. Można wpatrywać się tylko w jeden z nich lub tak stanąć, żeby mieć w zasięgu wzroku dwa. Wtedy dopiero to jest to – prawdziwy kalejdoskop lustrzanych odbić. Każda projekcja składa się z setek scen "wyjętych" z kilkudziesięciu filmów. Cytaty trwają nie więcej niż minutę, czasem kilka sekund. Kinomani bez trudu zgadną, z jakich filmów pochodzą.
Jednak nikt się nie nudzi – ze znanych fragmentów powstały zupełnie nowe obrazy filmowe. A raczej – kolaże, mozaiki. Odpowiednik muzycznych sampli.
Ten gatunek na Zachodzie cieszy się obecnie wielkim wzięciem. Co więcej, po found footage – bo tak nazwano tę technikę – sięgają zarówno plastycy, jak filmowcy. U nas szlaki przeciera Burska. Nie jest pierwszą polską artystką found footage, lecz pierwsza robi to konsekwentnie i profesjonalnie, z poszanowaniem praw autorskich.