Męski kwartet Łódź Kaliska po raz kolejny wprawił mnie w zachwyt. Za jednym zamachem wyśmiali feministyczne ambicje i samczy samozachwyt; sprawili lanie popkulturze i zamanifestowali przywiązanie do "niemodnych wartości". W dodatku mistrzowsko, z poczuciem humoru zrealizowali ryzykowny zamysł. Z nagimi kobietami w roli głównej i jedynej.
"Niech sczezną mężczyźni" (parafraza tytułu słynnego spektaklu Kantora "Niech sczezną artyści" z 1985 roku) składa się z 14 panoramicznych fotomontaży. Najdłuższa kompozycja mierzy 13 (!) metrów i ciągnie się przez największą salę Zamku Ujazdowskiego. Pozostałe zdjęcia z cyklu także zostały skrojone do wymiarów wnętrz CSW. Formaty oraz niezwykła komplikacja kadrów uzyskane dzięki cyfrowej technice.
Jednak to nie gabaryty zdjęć zwracają uwagę, lecz modelki. Tłumy gołych kobiet ujętych podczas różnych prac fizycznych. Typowo męskich – jak odlewnik, kamieniarz, wulkanizator, betoniarz, stolarz, kominiarz… Ubawiłam się. Sceny jak z "Seksmisji": oto wizja świata bez facetów. Ale łodzianie poszli krok dalej niż Machulski – rozebrali modelki. Po co?
Przede wszystkim puszczają oko do tradycji. Przez kilka stuleci artyści szukali tematów, żeby bezkarnie malować akty. W grę wchodziły antyczne boginie, rajska Ewa oraz potępione grzesznice na Sądzie Ostatecznym. Od kilkudziesięciu lat nagie baby nikogo nie bulwersują. Przeciwnie, atrakcyjne ciało stanowi nieodzowny dodatek marketingowy. Współczesny świat miota się między pornografią a pruderią. I z tej hipokryzji Łódź Kaliska sobie dworuje.
W najnowszym projekcie występują modelki w różnych stadiach dojrzałości. Urodziwe i szpetne. Szczupłe i puszyste. Zajęte pracą zdają się nie zauważać braku ubrań. Zachowują się naturalnie.