W słoneczne, sobotnie popołudnie grupka niezwykle skupionych, przejętych ludzi budowała ze zbieraniny niepozornych przedmiotów, ich połamanych resztek lub odpadów dziwne konstrukcje. Materiały były osobliwe, np. pozostałości ulubionego kubka, który przyniosła ze sobą jedna z uczestniczek. Wnoszony
ze sobą do Zamku Ujazdowskiego budulec miał być bowiem bliski sercu. Z sentymentalnych rupieci warszawiacy – osiem dziewczyn i jeden chłopak – budowali obiekty mające nadać uczuciom nową jakość – dźwiękową. Dziewięć części połączy ze sobą w jeden grający ciąg elementów Nick Yulman.
[srodtytul]Świat dźwięków Pomysłowego Dobromira[/srodtytul]
Jego instalacja jest największa. Jednym ze „składników” jest ksylofon, który – w momencie podłączenia obiektu do laptopa sterującego całością – wygrywa chwytającą za serce melodię, trochę jak z dobranocki. Rytm zaś wybija mechaniczna stopa uderzająca w kartonowe pudło – taki automat perkusyjny Pomysłowego Dobromira. Moment uruchomienia instalacji Yulmana wywołuje silne emocje. Czujemy się tak, jakbyśmy obcowali z magią i sami byli trochę jakby z bajki.
Nick – sympatyczny człowiek o chłopięcej twarzy w czerwono-białej koszuli w kratkę i dżinsach w stylu lat 50. – jest uczestnikiem programu „artists-in-residence laboratory” Centrum Sztuki Współczesnej.