A brzmiała ona tak, „Lata dwudzieste, lata trzydzieste/Wrócą piosenką, sukni szelestem/Błękitnym cieniem nad talią kart/I śmiechem, który kwitował żart...". Twórcom imprezy zależy bowiem na tym, by ulica Mazowiecka, niegdyś miejsce spotkań bohemy, deptak literacko-artystyczny, znów ożyła.
Na razie tylko na kilka godzin – od 14 do 22, ale w przyszłości zaangażowani w organizację artyści skupieni w Okręgu Warszawskim ZPAP, niezależni twórcy, galerie i instytucje chcą doprowadzić do przywrócenia dawnej funkcji społecznej tej ulicy.
Oczywiście nie da się przywrócić klimatu panującego w dwudziestoleciu międzywojennym w księgarni Jakuba Mortkowicza, salonach sztuki czy kawiarni Małej Ziemiańskiej z teatrzykiem Małe Qui Pro Quo. Ale dziś działają tu nowe – równie ważne dla kultury – instytucje, m.in. Muzeum Etnograficzne, Jazz Klub Tygmont, klubokawiarnia U Artystów, Dom Artysty Plastyka.