Ma własny, niepowtarzalny styl i jednocześnie – świadomość ciągłości sztuki. I jest najlepszym dowodem jej wielonarodowości. Z urodzenia poznaniak, z wyboru sopocianin, wnuk Litwinki, syn lwowianki, absolwent, a potem profesor gdańskiej ASP.
W następnym roku w wielu galeriach i muzeach Kiejstut Bereźnicki świętować będzie 80. urodziny. Preludium do obchodów jest wysmakowana wystawa jego grafik i rysunków otwarta w Zamku Książąt Pomorskich w Szczecinie.
– Inspirują mnie dawne obrazy, we wczesnej młodości nie miałem boga nad El Greca – przyznał kiedyś. – Ale nie naśladuję nikogo, raczej dyskutuję ze starymi mistrzami.
Kiedy patrzy się na jego malarstwo, ma się wrażenie niezwykłego dialogu przede wszystkim z XVII-wiecznymi malarzami holenderskimi. Ale nie tylko. Wśród kilkudziesięciu prac na wystawie obecne są wszystkie motywy jego twórczości. Oprócz martwych natur, od których zaczynał w latach 60., są tak charakterystyczne dla lat 70. sceny z Chrystusem i pasyjne. W kontrze do tematów poważnych pojawiają się sceny karnawałowe.
Bereźnicki lubi kontrasty. W jednym obrazie elementy martwej natury sąsiadują z ponętnymi, mocno roznegliżowanymi modelkami. U sopockiego artysty często zresztą pojawia się temat modelki i malarza. Obecny jest także na szczecińskiej ekspozycji.