Ekspozycja „36 razy Rembrandt” na Zamku Królewskim koncentruje się na dwóch obrazach – „Dziewczyna w ramie obrazu” i „Uczony przy pulpicie”, pokazanych w towarzystwie 31 grafik i 3 rysunków. Wśród nich są autoportrety i wizerunki różnych postaci.
Dwa obrazy
– Jesteśmy dumni, że w naszych zbiorach posiadamy dwa wielkie dzieła Rembrandta – mówi kuratorka Alicja Jakubowska. – W Roku Rembrandta świętujemy zarazem 25-lecie otrzymania ich w darze od profesor Karoliny Lanckorońskiej. W 1994 r. zostały nam przekazane, ale warto pamiętać, że już w XVIII wieku znalazły się w Polsce w kolekcji Stanisława Augusta Poniatowskiego i za jego życia eksponowane na Zamku, a potem w Łazienkach. Po śmierci króla spadkobiercy je sprzedali i trafiły do kolekcji Kazimierza Rzewuskiego. W XIX w. w ich posiadanie weszła rodzina Lanckorońskich. W ich pałacu w Wiedniu zarekwirowali je potem naziści i wywieźli do Altaussee koło Salzburga, gdzie gromadzili zrabowane dzieła. Po ich odzyskaniu po wojnie Lanckorońscy przechowywali je w Szwajcarii.
W Polsce mamy tylko trzy malarskie arcydzieła Rembrandta. Trzeci obraz, „Krajobraz z miłosiernym Samarytaninem”, ma Muzeum Narodowe w Krakowie.
Oba obrazy pokazywane w Zamku powstały w 1641 r., gdy Rembrandt był u szczytu sławy. Osobiście je sygnował. Wyraźnie jego podpis widoczny jest na boku pulpitu „Uczonego”. W „Dziewczynie” trzeba go wyszukać w tle po jej prawej ręce. Na odwrocie zdjęcia rentgenowskie zdradza, że pierwotnie artysta zamierzał sportretować inną kobietę w kryzie i czepku na głowie.
Rysunki i grafiki pochodzą m.in. ze zbiorów Biblioteki Uniwersyteckiej w Warszawie, Polskiej Akademii Umiejętności w Krakowie i Muzeum Książąt Lubomirskich przy Ossolineum we Wrocławiu. Kuratorka wystawy zwraca uwagę na dwa autoportrety: wcześniejszy w towarzystwie żony Saskii i późniejszy, na którym widać już po nim brzemię lat i doświadczeń.