Eksperci banku w specjalnym raporcie skrytykowali oficjalne dane i rzekomą prywatyzację na Białorusi, podał portal TUT.BY.
Z ich oceny wynika, że uprawnionych do zasiłku bezrobotnych jest w kraju dyktatora Łukaszenki 7 proc., a nie jak oficjalnie podaje krajowy urząd statystyczny - 0,8 proc. Instytut Gallupa ocenił niedawno, że 24 proc. zawodowo czynnych Białorusinek i 26 proc. Białorusinów jest bezrobotnych.
Potwierdza to Bank Światowy, który podaje, że ok. 25 proc. społeczeństwa w wieku produkcyjnym jest zawodowo nieaktywna. A to oznacza, że albo pracują w szarej strefie, albo migrują za pracą do sąsiedniej Rosji.
Eksperci zaznaczają, że niskie zasiłki i skomplikowane i upokarzające procedury rejestracji bezrobotnych na Białorusi, zniechęcają ludzi szukających zatrudnienia do przychodzenia do urzędów.
Od kilku lat oddzielne dane o białoruskim długu i rezerwach złoto-walutowych publikuje MFW i bank centralny kraju. U tego ostatniego dług jest zawsze mniejszy a rezerwy większe niż oblicza to fundusz.