Wyraźny wzrost obaw o utratę zatrudnienia w porównaniu z początkiem roku widać szczególnie w pasie ciągnącym się od województw na północnym wschodzie, przez centrum, po południowy wschód. Pokazuje to udostępniony „Rzeczpospolitej" najnowszy Regionalny Barometr Rynku Pracy Work Service.
W sondażu przeprowadzonym w czerwcu i lipcu br. ze zwolnieniem liczył się niemal co trzeci z pracowników w regionie północnym (Pomorze oraz Warmia i Mazury), gdzie odsetek takich obaw poszedł w górę o ponad 9 pkt. proc. Największy, aż ponaddwukrotny, wzrost pesymizmu miał miejsce od początku roku w centralnej Polsce. Tam, gdzie poza chłonącymi pracowników dużymi miastami jest sporo słabo rozwiniętych powiatów. W dwucyfrowym tempie wzrósł też udział obawiających się o pracę osób w województwach wzdłuż wschodniej granicy.
Historyczny podział
Na tym tle nastroje pracowników z zachodniej połowy kraju, zwłaszcza z jej południowej części, wydają się niemal z innego świata. Odsetek osób obawiających się utraty pracy jest prawie trzykrotnie mniejszy niż na północy i wyraźnie niższy niż na początku roku.
– Od wielu miesięcy przyzwyczajamy się do rynku kandydata w Polsce. Jednak polski rynek pracy pod względem geograficznym jest wyraźnie zróżnicowany. Nadal utrzymuje się historyczny podział na Polskę A i B. Wprawdzie granice tego podziału są elastyczne i się przesuwają, ale pozostają widoczne – ocenia Maciej Witucki, prezes Work Service.
Dodaje, że wynika to głównie z mniejszej aktywności inwestycyjnej firm na wschodzie, co skutkuje m.in. mniejszą liczbą nowych miejsc pracy. O ile w Wielkopolsce czy na Śląsku ponad jedna trzecia badanych firm deklaruje plany zwiększenia zatrudnienia, to na wschodzie niespełna co czwarta. Choć i tam chęci do rekrutacji są większe niż przed rokiem.