– Ten wpływ jest bardzo wielowątkowy. W dużym stopniu dotyczy oceny tego, czy Polska nadal jest bezpieczną lokalizacją dla biznesu. Co więcej, czy może być bezpieczną lokalizacją, choćby i tymczasową, dla tych firm, które siłą rzeczy musiały wynieść się z Ukrainy, a jest ich bardzo dużo. Często są to te same firmy, które operują już na naszych rynkach – wskazała Katarzyna Gruszecka-Spychała.

Reklama
Reklama

– Chcielibyśmy być dla nich bezpiecznym portem, zarówno ze względów humanitarnych, bo po prostu chcemy im pomóc, ale też i dlatego, że widzimy tu pewną szansę dla naszych miast. A ta szansa jest nam ogromnie potrzebna. Bo jeśli mamy zająć się uchodźcami, których dziesiątki tysięcy przebywają w polskich miastach, to musimy być w stanie to zrobić. A to oczywiście kosztuje. Wydaje się więc, że rysuje się przed nami pewna szansa, którą można dobrze wykorzystać, ale oczywiście będzie to okupione wielkim wysiłkiem i masą trudności, które dzisiaj trudno nawet do końca sobie wyobrazić – dodaje wiceprezydent Gdyni.

– Oczywiście będzie ona możliwa do wykorzystania tylko wtedy, kiedy przekonamy światowych inwestorów, a przede wszystkim banki inwestycyjne, że u nas nadal jest bezpiecznie. Ale jeśli przyjmiemy, że to nam się uda, to widzę dwa najważniejsze obszary. Po pierwsze, mamy bardzo wiele firm, w szczególności międzynarodowych, także takich, które już operują w Polsce, który musiały skasować swoje oddziały w Ukrainie. Natomiast usługi, które tam świadczyły, nadal są potrzebne. Nadal są na nich klienci - przecież one świadczą usługi globalnie, nie tylko w Ukrainie. A zatem są bardzo chętne, aby to odtworzyć – uważa Katarzyna Gruszecka-Spychała.

– Być może tym właściwym miejscem jest Polska. Dlatego bardzo się cieszę, że rząd wysłuchał apeli samorządowców. Pozwolił nie tylko pracować legalnie, ale także zakładać działalność gospodarczą. To będzie niezwykle istotne przy samozatrudnieniu, bo w prawie każdej z tych firm dominującym modelem właśnie samozatrudnienie. A drugi obszar to niezwykle utalentowani ludzie. Napływa do nas masa obywateli Ukrainy. Mają różne plany. Większość z nich chce wracać jak najszybciej, ale niektórzy zostaną przez jakiś czas i są fantastycznym zasobem dla rynku pracy – dodaje.