Rzeczpospolita: Początek roku zdominowały kwestie oświaty. Myśli pan, że w bliskiej przyszłości będą strajkować również lekarze?
Konstanty Radziwiłł: Nie widzę powodu, dla którego lekarze mieliby strajkować. Te zapowiedzi, które do nas docierają, nie są do końca zrozumiałe. Osią tego protestu miałyby być nieporozumienia dotyczące zapisu tzw. ustawy „6%” i sposobu dochodzenia do tego poziomu publicznych wydatków na zdrowie (w relacji do PKB). Wszyscy wiedzieli, a przynajmniej powinni byli wiedzieć, jaki jest mechanizm obliczania tych 6%. Jest to od początku jasno zapisane w ustawie.
Media obiegają informacje o fali zgonów na SOR-ach. System przestaje działać?
Przytacza się kilka historii, które nie zdarzyły się w ostatnich dniach. Nie sądzę, żebyśmy mieli do czynienia z jakąś bardzo złą tendencją. Natomiast każdy przypadek nagłej śmierci w takich okolicznościach musi być bardzo dokładnie przeanalizowany, a wyciąganie jakichś ogólnych wniosków może być bardzo pochopne i mylące. Szpitalny Oddział Ratunkowy to nie dworzec kolejowy, na którym czasem komuś może się coś zdarzyć i nikt tego nie zauważy. Jeżeli pacjent trafia na SOR i umiera siedząc na krześle w kolejce, to jest to totalna porażka, przede wszystkim tych, którzy są bezpośrednio odpowiedzialni za organizację i udzielanie pomocy medycznej, a w konsekwencji bezpieczeństwo pacjentów w tym miejscu.
Całość wywiadu w piątkowej "Rzeczpospolitej".