W poniedziałek ma się odbyć briefing prasowy Jarosława Kaczyńskiego z Pawłem Kukizem. Lider największej partii parlamentarnej ma podpisać porozumienie o współpracy bilateralnej z liderem jednego z najmniejszych kół parlamentarnych. Tymczasem do zawarcia umowy jeszcze nie doszło, a już dochodzi do tarć między PiS a Kukiz'15.
Z informacji „Rzeczpospolitej” wynika, że PiS chce, żeby do spotkania liderów przed kamerami doszło na Nowogrodzkiej, w siedzibie partii. Na to nie chce zgodzić się szef Kukiz'15, który do rządu nie wchodzi, Zjednoczonej Prawicy nie zasili i nie chce być odbierany jako część obozu władzy. Muzyk wolałby odpowiadać na pytania dziennikarzy podczas brefingu, na co nie chce zgodzić się prezes PiS. Media mają też nie poznać umowy między ugrupowaniami, choć Kukiz wolałby, żeby umowa była jawna. Oczekiwania wobec PiS ma duże, dlatego też chce się zabezpieczyć publicznym wymuszonym wystąpieniem z Kaczyńskim, który przed kamerami ma zobowiązać się do realnej współpracy parlamentarnej z Kukiz'15. Na czym ma ona polegać?
Informatorzy „Rz" twierdzą, że Kukiz'15 zobowiązuje się głosować za ustawami składającymi się na Polski Ład, popierać kandydatkę PiS na RPO czy głosować przeciwko odwołaniom członków rządu, jeśli PiS w tym samym czasie przegłosuje projekty ustaw Kukiz'15. Chodzi m.in. o zmianę ordynacji wyborczej, wprowadzenie sędziów pokoju, ustawę antykorupcyjną. Projekty nowych partnerów w Sejmie mają być głosowane na zakładkę.
Koło poselskie Kukiza liczy czterech posłów. To już nie te czasy, kiedy ugrupowanie było realną siłą polityczną, która w wyborach do Sejmu zajęła trzecie miejsce, co przełożyło się na 42 mandaty poselskie. Dzisiaj Kukiz'15 to polityczna płotka. Kukiz wspierał już PO, wprowadził do Sejmu narodowców, współpracował z bezpartyjnymi samorządowcami, miał koalicję z PSL, a teraz będzie współpracował z PiS, które nazywał „bolszewickim ugrupowaniem". Nie współpracował jeszcze tylko z Lewicą i Szymonem Hołownią.
Paweł Kukiz zmienia partnerów, ale nie postulaty. Liczy, że zrealizuje choćby ich część, nawet za cenę kandydowania z list PiS. Z kolei dla Kaczyńskiego Kukiz ma być straszakiem na Gowina i Ziobrę. Prezes PiS wysyła koalicjantom sygnał: „Będziecie się buntować, rozbijać Zjednoczoną Prawicę, to mam nowego partnera, który z pomocą może się jeszcze odbudować".