Sąd chce zgrabnie skończyć sprawę

Rozmowa z prof. Wojciechem Roszkowskim o decyzji sądu zwracającej do IPN akt oskarżenia przeciw autorom i wykonawcom stanu wojennego

Aktualizacja: 16.05.2008 08:48 Publikacja: 16.05.2008 05:06

Sąd chce zgrabnie skończyć sprawę

Foto: Rzeczpospolita

Rz: Jaka była pana reakcja na wiadomość o tym, że Sąd Okręgowy w Warszawie zwrócił do IPN akt oskarżenia w sprawie wprowadzenia stanu wojennego, żądając uzupełnienia go o dodatkowe dokumenty i zeznania nowych świadków?

Prof. Wojciech Roszkowski, historyk:

Byłem zdziwiony i zaskoczony. Pomyślałem sobie, że ta sprawa chyba nigdy nie doczeka końca. Dla mnie jako historyka powoływanie na świadków Zbigniewa Brzezińskiego czy Margaret Thatcher jest kompletnie niezrozumiałe. Bo o ile jeszcze Gorbaczow teoretycznie mógłby coś powiedzieć na temat determinacji Sowietów w sprawie wkroczenia do Polski, o tyle premier Thatcher czy prof. Brzeziński o tym, co się dzieje w Polsce, dowiadywali się z drugiej ręki. Takie żądania sądu są zatem zwykłym wybiegiem, pretekstem, aby tę niewygodną sprawę zgrabnie zakończyć.

Czy istnieje jeszcze szansa, by sprawa wróciła do sądu?

Obawiam się, że nie. IPN będzie wypełniał polecenia sądu w nieskończoność, bo uzyskanie dokumentów z moskiewskich archiwów czy przesłuchanie wszystkich świadków jest przecież niewykonalne. Sąd nie mógł tej sprawy umorzyć, bo byłoby to źle widziane, dlatego w wygodny sposób pozbył się problemu. A przecież fakty w sprawie wprowadzenia stanu wojennego są bezsporne: dwa razy złamane zostało ówczesne prawo – raz, gdy wprowadzono stan wojenny podczas sesji Sejmu bez jego zgody, i drugi raz, kiedy Rada Państwa sygnowała ten dekret po fakcie. Sąd tłumaczy się, że trudno oceniać czyjąś odpowiedzialność, nie znając wszystkich okoliczności. Ale przecież nie we wszystkich sprawach karnych prowadzonych w Polsce znane są wszystkie okoliczności danej sprawy, a wyroki jednak zapadają.

Dlaczego sądy uchylają się wszelkimi sposobami od osądzania spraw dotyczących zbrodni peerelowskich? Dlaczego mamy latami ciągnące się procesy, dlaczego nie zapadają wyroki?

W sądownictwie niezreformowanym w sposób zasadniczy od czasów komunistycznych panuje atmosfera przyzwalająca i wręcz łagodząca wszelkie sprawy dotyczące polityki, szczególnie tej z okresu PRL. Sądy nie chcą wydawać wyroków w sprawach Wujka czy Grudnia ,70, mimo że mamy tu do czynienia z przestępstwami natury kryminalnej. Jako obywatel, który jest tym zdegustowany, zaniepokojony, sam chciałbym usłyszeć od władz sądowniczych odpowiedź, dlaczego tak się dzieje.

A może, jak twierdzą niektórzy, sprawą wprowadzenia stanu wojennego powinni się zająć już wyłącznie historycy, a nie prawnicy?

Zupełnie nie rozumiem takich argumentów. Przecież każdy polityk powinien ponosić odpowiedzialność za swoje czyny i decyzje. Jeśli zatem w wyniku takiej decyzji śmierć poniosło wielu ludzi, kraj został cofnięty w rozwoju o prawie dekadę, to dlaczego winni nie mieliby zostać za to prawnie ukarani? Skoro politycy stają przed sądem za malwersacje finansowe czy nadużycia, to dlaczego mają nie stawać przed sądem za użycie broni przeciwko własnym obywatelom? Dlaczego mają się tym zajmować tylko historycy, przecież sprawa nie dotyczy XVI czy XVII wieku, lecz wydarzeń, które pamiętamy, wydarzeń stosunkowo niedawnych.

Powoływanie na świadków Zbigniewa Brzezińskiego czy Margaret Thatcher jest niezrozumiałe

Karnista, poseł Partii Demokratycznej prof. Marian Filar powiedział, że w sumie to decyzja sądu o odesłaniu aktu oskarżenia do IPN uratowała nas przed chaosem w kraju, bo gdyby sąd zdecydował się osądzić tę sprawę, to musiałby stwierdzić, że stan wojenny został wprowadzony nielegalnie. A to oznaczałoby tysiące pozwów o odszkodowania, unieważnienie decyzji etc. To jest argumentacja porażająca. Jestem zwolennikiem państwa prawa, a nie politycznych interpretacji – co by było, gdyby uznać, że stan wojenny był nielegalny. Przecież był nielegalny i nie rozumiem jak można odczuwać ulgę, że nie stwierdzono czegoś, co było prawdą.

W akcie oskarżenia przygotowanym przez IPN czytamy, że gen. Jaruzelski jest oskarżony o kierowanie „związkiem przestępczym o charakterze zbrojnym, mającym na celu popełnianie przestępstw”. Czy rzeczywiście Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego była związkiem przestępczym?

Z pewnością była to grupa ludzi, która potajemnie działała, przygotowując akcję będącą pogwałceniem ówcześnie obowiązującego prawa, więc w tym sensie można by ją tak nazwać. Oczywiście, jest to bardzo ostre i mocne sformułowanie i nie wykluczam, że takie ostre słowa mogą także działać odstraszająco na sąd i mogą drażnić samych oskarżonych.

Proces w sprawie wprowadzenia stanu wojennego miał być symbolicznym aktem sprawiedliwości wobec wszystkich poszkodowanych. Czy jego brak oznacza, że sprawiedliwości nie stanie się zadość?

To bardzo deprymujące dla wszystkich oczekujących rozliczenia PRL. Chociaż symboliczne uznanie, że oto ci ludzie pogwałcili prawo i są winni temu, co się wówczas działo, byłoby wielką satysfakcją oraz dowodem na to, że dzisiaj, żyjąc w suwerennej i demokratycznej Polsce, mamy prawo oceniać zbrodnicze działania polityków, które kosztowały życie wielu obywateli. Jeśli zaś tego nie czynimy, to jak mamy uczciwie budować poczucie sprawiedliwości w społeczeństwie?

Prof. Wojciech Roszkowski jest europosłem z PiS. Napisał kilkanaście książek dotyczących najnowszej historii Polski.

Rz: Jaka była pana reakcja na wiadomość o tym, że Sąd Okręgowy w Warszawie zwrócił do IPN akt oskarżenia w sprawie wprowadzenia stanu wojennego, żądając uzupełnienia go o dodatkowe dokumenty i zeznania nowych świadków?

Prof. Wojciech Roszkowski, historyk:

Pozostało 95% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości