[b] Rz:[/b] W poniedziałek prezydent Kaczyński w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” rzucił pomysł stworzenia szerokiego paktu politycznego. Dzień później „Dziennik” poinformował, że taką propozycję pierwszy wysunął Donald Tusk jeszcze w grudniu 2008. Dlaczego PiS i Platforma Obywatelska kłócą się o autorstwo tej koncepcji?
[b]Paweł Śpiewak:[/b] Przede wszystkim nie mamy pewności, czy faktycznie coś takiego miało miejsce. W każdym razie PiS zmienia wizerunek i chce się pokazać jako partia rozsądku, broniąca interesu państwa, nawet ryzykując przyjęcie części odpowiedzialności za sytuację w kraju. Nie bardzo natomiast rozumiem motywację PO. To tym bardziej zaskakujące, bo temperatura debaty politycznej z ostatnich miesięcy wskazuje na to, iż obie partie zamieniły się rolami i PiS stał się „grzeczny”, a Platforma ustami swoich polityków nieustannie podgrzewa atmosferę, boksując się z przeciwnikiem.
[b]A nie jest to przypadkiem działanie marketingowe, kto więcej zyska w oczach wyborców? [/b]
To faktycznie wygląda jak typowa gra wizerunkowa. Gdyby jednak doszło do takiego porozumienia, to zyskałaby na tym cała klasa polityczna. Do wyborców zostałby wysłany sygnał, że politycy potrafią być poważni i odpowiedzialni w sytuacji próby. Zyskałyby obie partie, ponieważ obywatele, którzy mają dość polityki ataków i złośliwości, odetchnęliby z ulgą. Wygranymi byłoby całe społeczeństwo, które mogłoby poczuć, że politycy traktują kryzys z powagą. Taki rozwój sytuacji byłby także istotny z punktu widzenia kształtu polskiej sceny politycznej, ponieważ zniknęłaby potrzeba powstania nowych bytów politycznych konkurencyjnych wobec partii obecnych dzisiaj w parlamencie. PO-PiS miałby sens, gdyby politycy dostrzegli, że sytuacja w Polsce staje się coraz bardziej dramatyczna.
[b]Uważa pan, że projekt PO-PiS w ogóle można poważnie brać pod uwagę? [/b]