Rozgrywa się przed naszymi oczyma istna historia trojańska. Piękna Katarzyna Hejke, dziennikarka „Gazety Polskiej” (księżniczki na ogół lądują teraz w mediach), poślubiła Krzysztofa Hejkego, który za czasów Homera byłby niewątpliwie następcą tronu w Sparcie albo i gdzie indziej. Ale w sielankę wtrąciły się trzy boginie i obiecały Katarzynę księciu IPN Januszowi Kurtyce. Książę uwiódł piękną Katarzynę teczkami i porwał ją do archiwów IPN, ku podziwowi i oburzeniu świata cywilizowanego.
Takie akty gwałtu są dobre między barbarzyńcami, nic dziwnego, że nawet Niebianie z wysokości Olimpu Wyborczego zatrzęśli się z oburzenia.
No dobrze, ale co dalej? Za czasów przedhomeryckich mąż zdradzony zorganizowałby był huf zbrojny i przystąpił do oblężenia IPN. Po dziesięciu latach szturmów na mury, po krwawych starciach i hekatombie kwiatu rycerstwa antylustracyjnego (niewykluczone, że poległby nawet najdzielniejszy z dzielnych, Wojciech Czuchnowski, trafiony strzałą w piętę), oblegającym udałoby się było wprowadzić za mury profesora Andrzeja Friszke, przebranego za konia, mimo kasandrycznych ostrzeżeń Piotra Gontarczyka. IPN byłby padł i rozsypał się w gruzy, spoczywając przez kilka następnych tysięcy lat w oczekiwaniu na swego Schliemanna.
[srodtytul]Donos prozą [/srodtytul]
Ale dziś nikt nie ma tyle czasu. Dziś, do rozstrzygania losów ludzkich nie są potrzebni bogowie olimpijscy, jabłka Hesperyd, Parki przędące nici życia i cały ten mitologiczny i bajkowy kram. Dziś o miłości nie decydują celne strzały Amora, a o zdradzie podszepty i namowy centaurów. Z całego boskiego areopagu pozostała przy życiu i cieszy się dobrym zdrowiem jedna tylko, jedyna bogini – Nemezis, bogini pomsty dziejowej, córka Nocy, nieubłagana w karaniu butnych i zuchwałych.