[b]Skomentuj [link=http://blog.rp.pl/blog/2009/11/12/bohdan-osadczuk-podziekowanie-od-baby-z-piekla-rodem/]na blogu[/link][/b]
Dała temu wyraz też premier Ukrainy Julia Tymoszenko, występując na wiecu we Lwowie. A był to wiec wyborczy. Na Ukrainie ruszyła już ostra walka o fotel przyszłego prezydenta państwa. O to stanowisko ubiega się prawie 20 kandydatów. Jest to w warunkach europejskich rzecz dosyć dziwna, bo zazwyczaj walka o najwyższe stanowisko w państwie rozgrywa się pomiędzy szefami największych ugrupowań politycznych.
Ale na Ukrainie wszystko jest na opak. Bywa, że partie polityczne dziś powstają, a jutro się rozlatują. Brak czytelnych różnic, ani ideologicznych, ani praktycznych między kandydatami. Stąd też nieład w walce wyborczej i stąd apetyty często niepowołanych do takich godności kandydatów. Wybory odbędą się w styczniu 2010 r. Mimo że walczy tylu matadorów, to szanse ma tylko, jak mi się wydaje, obecna szefowa rządu Julia Tymoszenko.
Obecny prezydent Wiktor Juszczenko też walczy, ale jego widoki na reelekcję są marne. Nie zebrałby nawet 10 procent głosów. Żaden pretendent zapewne nie zdobędzie absolutnej większości w pierwszej turze. Decyzja zapadnie parę tygodni później.
Wszystkie znaki na niebie i ziemi zapowiadają, że zwycięzcą będzie żelazna lady Julia Tymoszenko, która zazwyczaj mówi cichutkim głosem, ale kiedy trzeba, to umie ryknąć i uderzyć pięścią w stół. Jak mówią wśród ludu: baba z piekła rodem.