Jeżeli Małgorzata Kidawa-Błońska, zapowiadając bojkot wyborów prezydenckich, liczyła na to, że Polacy zbojkotują jej udział w wyborach, to cel osiągnęła. 2-procentowe poparcie dla kandydatki Koalicji Obywatelskiej w sondażu Ipsos dla portalu OKO.press to największa porażka sondażowa w historii Platformy Obywatelskiej. A jeszcze w styczniu – w sondażu Instytutu Badań Spraw Publicznych dla wp.pl – przewaga Andrzeja Dudy nad Małgorzatą Kidawą-Błońska w drugiej turze była minimalna.
Kampania prezydencka kandydatki z PO wyglądała źle od początku. Partia najpierw długo czekała na decyzję Donalda Tuska, licząc, że weźmie udział w wyborach, później zatraciła się w wewnętrznych sporach, a następnie traciła czas na jałowe prawybory. Początki kampanii Kidawy-Błońskiej były mozolne, ale wśród kandydatów opozycji była zdecydowaną liderką. Przed wybuchem epidemii zyskiwała w sondażach, nie tylko pozostawiając daleko w tyle konkurencyjnych kandydatów opozycji, ale zmniejszając dystans do tracącego poparcie prezydenta.
Andrzej Duda nie mógł być pewny zwycięstwa. Koronawirus wzmocnił jednak jego pozycję, zrestartował kampanię i pogrzebał strategie wyborcze konkurentów. W czasie epidemii najbardziej pogubiła się PO. Elektorat Platformy dostał niejasny sygnał od kandydatki, która zapowiedziała bojkot wyborów, choć partia go nie poparła. Zawieszenie kampanii i udzielanie się w sferze publicznej stało ze sobą w sprzeczności. Dualność komunikatów wysyłanych w czasie epidemii przez PO wykorzystali przeciwnicy. Dla Władysława Kosiniaka-Kamysza i Szymona Hołowni to kandydatka PO jest przeciwnikiem, którego muszą pokonać, żeby móc stanąć w szranki z urzędującą głową państwa.
Atak na Kidawę-Błońską był wielofrontowy. PO nie potrafiła przedstawić atrakcyjnej agendy i obronić kandydatki. W partii pojawiły się pęknięcia. Grzegorz Schetyna publicznie zdystansował się od kandydatury. Koalicjanci PO: Inicjatywa Polska, Nowoczesna i Zieloni, jakby przestali istnieć. Koalicja pogrążyła się w inercji, licząc na potknięcia rządu i prezydenta. Sama Kidawa-Błońska wpadła w koleiny Bronisława Komorowskiego. Traciła poparcie na własne życzenie.
Wybory, nawet jeśli nie odbędą się w maju, zostaną przeprowadzone w innym terminie. Platforma kandydata na prezydenta zmienić nie może, a obecny może ją dobić. PO jest zatem w dużym kłopocie. Co może dzisiaj zrobić? Jeśli wybory nie odbędą się w maju, okaże się, że rację miała Kidawa-Błońska, która od początku sprzeciwiała się planowemu terminowi jako niebezpiecznemu dla zdrowia Polaków. Jednak moralne zwycięstwo to za mało dla największej partii opozycyjnej. PO musi wymyślić się na nowo. Kampania Kidawy-Błońskiej potrzebuje restartu, nowej energii, pomysłu, twarzy, realnego programu i rozwiązań, które przemówią do Polaków w czasie kryzysu. Zwłaszcza że po elektorat Platformy już ustawia się Koalicja Polska, Szymon Hołownia i Lewica.