Sama "Wyborcza" natomiast w ciągu jednego roku pisze ponad 450 razy o Radiu Maryja, codziennie daje kilka tekstów demaskujących knowania PiS, recenzuje obszernie co drugie wydanie telewizyjnych "Wiadomości" i na każdym nielewicowym spotkaniu umie wypatrzeć tego jednego stukniętego, który krzyknie coś o Żydach. I oczywiście czuje się od wszelkich obsesji zupełnie wolna.

Szczególnie zaś nie ma obsesji na punkcie tropienia prawicy w TVP pani Agnieszka Kublik, czego po raz nie wiadomo który dowodzi, chwaląc dziennikarzy radiowej Trójki za założenie związku zawodowego ("Wyborcza" zawsze, jak łatwo sprawdzić, wręcz zionęła miłością do związków zawodowych) przeciwko "tym, którzy przyszli do Trójki wraz z "okupantem"". Tu pada moje nazwisko. Tak Wiktor Legowicz, który mnie kiedyś na wiele lat ściągnął na tę antenę, stał się okupantem.

Jako przeciwieństwo i wzorzec negatywny przywołuje zaś TVP 1, gdzie – jak pisze – "świetnie się czują dziennikarze kojarzeni z prawicą". I wymienia Anitę Gargas, Bronisława Wildsteina i – znowu – mnie. No jasne, Anita Gargas wylana bez podania przyczyny (którą i tak każdy zna) czy Wildstein, co drugi dzień straszony zdjęciem z anteny lub przesunięciem na po północy, muszą się tam czuć wręcz bosko.

Co do mnie, nie wiem, bo w ciągu ostatniego roku byłem w TVP 1 tylko raz; "Wyborcza" z całej dyskusji zauważyła wtedy tylko, że "czerwieniały mi uszy". Myślałem dotąd, że to przeoczenie mejkapistki, a okazuje się, że tak się dobrze czułem.

[ramka][link=http://blog.rp.pl/ziemkiewicz/2010/03/09/obsesja-nieobsesyjna/]Skomentuj[/link][/ramka]