Jak szef dyplomacji zrażał do siebie działaczy Platformy Obywatelskiej

Radosław Sikorski niezbyt dyplomatycznie zabiegał o głosy w prawyborach. W kampanii popełnił zbyt dużo kosztownych błędów

Aktualizacja: 22.03.2010 21:17 Publikacja: 22.03.2010 21:15

"Radości z trwającej blisko pół doby wizyty marszałka Komorowskiego w naszym województwie nie kryli nie tylko on sam i zapraszająca go komisarz regionu świętokrzyskiego PO, poseł Marzena Okła-Drewnowicz" – takie zdanie można przeczytać na stronie internetowej szefowej świętokrzyskiej Platformy. Nie byłoby w nim nic dziwnego, gdyby nie to, że wcześniej o jej względy zabiegał Radosław Sikorski.

Ale jego zabiegi nie były szczytem dyplomacji: – Czy struktury w Świętokrzyskiem pracują na mnie? Nie mogę do was przyjechać, ale wy możecie pojechać do Krakowa, gdy tam będę – miał mówić lokalnym posłom.

Jeśli nawet ta opowieść jest przerysowana, to pokazuje, jak widzą szefa MSZ ludzie z drugiego i trzeciego szeregu PO: jako osobę wyniosłą, która zauważyła ich dopiero przy okazji prawyborów.

Na dodatek Sikorski popełniał błędy wynikające ze słabej znajomości platformerskiego who is who. Tak było, gdy zadzwonił do posła z Podlasia Roberta Tyszkiewicza z prośbą, aby ten przekazał jakąś informację szefowi tamtejszego regionu. Rzecz w tym, że szefem regionu podlaskiego jest właśnie Tyszkiewicz. Popiera zresztą Bronisława Komorowskiego.

Zwolennicy marszałka z ochotą przypominają też wcześniejsze gafy Sikorskiego. Kilka miesięcy temu, gdy po eurowyborach zwolniło się miejsce szefa Sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych, zajął je Andrzej Halicki. Sikorski dowiedział się o tym od Grzegorza Schetyny. Jego reakcją było pytanie: "A kto to jest?".

Halicki – przyjaciel Schetyny od wielu lat i towarzysz partyjny Tuska jeszcze z czasów KLD – zapamiętał tamto upokorzenie. Dziś jako wiceszef mazowieckiej Platformy popiera Komorowskiego.

W oczach faktycznych uczestników prawyborów, czyli członków PO, są to błędy bardziej obciążające niż te, które zauważyły media. Czyli np. ostry atak na Lecha Kaczyńskiego podczas wiecu w Bydgoszczy. Wewnątrz Platformy atak na "Kaczora" raczej mógł się podobać. Członkowie partii zwracają jednak uwagę na co innego, np. że wspomniany wiec w Bydgoszczy, rodzinnym mieście Sikorskiego, był jego pierwszą tam oficjalną wizytą w tej kadencji. A Komorowski jeszcze przed prawyborami dwa razy zdążył odwiedzić woj. kujawsko -pomorskie.

Zaniedbaniem Sikorskiego jest też to, że mimo trwającego już głosowania nie zdążył rozesłać członkom PO swojej broszurki reklamowej o śmiałym tytule "Radosław Sikorski. Nasz prezydent". Można ją przeczytać na stronie internetowej kandydata. Za to Komorowski swoją broszurkę "Prawą stroną" (tytuł jak jego wywiad rzeka) rozesłał wszystkim członkom partii. A tam można wyczytać złośliwości pod adresem Sikorskiego: "Uniknąłem losu politycznego brojlera. (...) Nie cierpiałem na przerost ambicji nad posiadanym doświadczeniem i wiedzą. (...) Na wszelki wypadek przypominam, że w wyborach parlamentarnych zawsze głosowałem na PO. W wyborach prezydenckich głosowałem na Donalda Tuska, a nie na Lecha Kaczyńskiego".

U Sikorskiego nie ma takich złośliwości. Bo chyba wie, że marszałkowi więcej wolno i więcej się wybacza. Nawet wpadka Komorowskiego z selektywnym finansowaniem in vitro została skomentowana stosunkowo łagodnie. Łagodniej, niż gdyby był to lapsus szefa MSZ.

[ramka][link=http://blog.rp.pl/blog/2010/03/22/piotr-gursztyn-jak-szef-dyplomacji-zrazal-do-siebie-dzialaczy-platformy-obywatelskiej/]Skomentuj [/link][/ramka]

"Radości z trwającej blisko pół doby wizyty marszałka Komorowskiego w naszym województwie nie kryli nie tylko on sam i zapraszająca go komisarz regionu świętokrzyskiego PO, poseł Marzena Okła-Drewnowicz" – takie zdanie można przeczytać na stronie internetowej szefowej świętokrzyskiej Platformy. Nie byłoby w nim nic dziwnego, gdyby nie to, że wcześniej o jej względy zabiegał Radosław Sikorski.

Ale jego zabiegi nie były szczytem dyplomacji: – Czy struktury w Świętokrzyskiem pracują na mnie? Nie mogę do was przyjechać, ale wy możecie pojechać do Krakowa, gdy tam będę – miał mówić lokalnym posłom.

Pozostało jeszcze 80% artykułu
Publicystyka
Estera Flieger: Donald Tusk nie ma racji. PiS nie chce resetu z Putinem
Publicystyka
Jerzy Haszczyński: Czy po awanturze Trump-Zełenski Polska jest bezpieczna?
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Dziwna kampania Hołowni dzieli Trzecią Drogę i wzmacnia Mentzena
Publicystyka
Marek Migalski: Zrozumieć Donalda Trumpa
Materiał Promocyjny
Zrównoważony rozwój: biznes między regulacjami i realiami
Publicystyka
Zuzanna Dąbrowska: Donald Trump i reszta świata, czyli biznesowy model polityczny
Materiał Promocyjny
Zrozumieć elektromobilność, czyli nie „czy” tylko „jak”