Myślałem, że to taktyka kampanii wyborczej, ale po przeczytaniu zrozumiałem, jak niektórych dobrze usadowionych w establishmencie dotknął blady strach przed zwycięstwem Jarosława Kaczyńskiego.

Na szczęście w tej samej „Rz” jest list pani Zofii Korbońskiej, nawołującej do wyboru Jarosława Kaczyńskiego: „I proszę za mną”. Nie wiem, czy historyk powinien klęknąć przed panią Zofią Korbońską, ale ja klękam i idę za nią. Tak mówiła o latach okupacji: „Przeżyliśmy ją dramatycznie, ale szczęśliwie w Polsce, a następnie przyszła kolej na zimną wojnę i zmienił się tylko teren i rodzaj walki”.

Na pytanie: Ale przecież komuna się skończyła całkowicie? w jednym z wywiadów tak odpowiedziała: „Nie godzę się z tym. Dopóki wychowankowie tego systemu, doskonale wytrenowani, wspierani przez to samo zaplecze, powiązani ze sobą są przy władzy – i to z woli głosujących w wolnych wyborach – dopóty sprawa nie jest skończona. Zmieniły się nazwy i pewne układy, ale substancja jest ta sama. Cele też nie wyszlachetniały”.

[i]—Andrzej Rzewnicki, Nadarzyn[/i]