[b]Czym skończyło się śledztwo w sprawie zamachu w metrze?[/b]
Tym, czym wszystkie śledztwa prowadzone za zamkniętymi drzwiami – paroma nazwiskami przypadkowo złapanych osób, paroma przyznaniami się do winy uzyskanymi w drodze tortur. A ogólnie – jak w sprawie wszystkich aktów terrorystycznych – cisza. Głośna jest tylko opinia na Zachodzie: Czeczeni to terroryści. Za ostatni akt terroru we Władykaukazie Umarow też wziął odpowiedzialność.
[b]Myśli pan, że to dlatego organizacje międzynarodowe milczą w sprawie Czeczenii?[/b]
Oczywiście! O to chodzi, żeby zamknąć usta członkom Komitetu do spraw tortur ONZ, Radzie Bezpieczeństwa, Radzie Europy, Parlamentowi Europejskiemu… Po to właśnie organizujemy kongres, by stworzyć międzynarodowe centrum, które stale będzie mówić o naszym dramacie.
[b]Co się dzieje z Doku Umarowem? [/b]
Naszym wielkim sukcesem jest to, że tego lata, w sierpniu, zdecydowana większość bojowników odeszła od niego. I tak mozolna robota służb specjalnych się zawaliła. Na służby wskazuje też fakt z tego roku. Pewien 17-latek z rejonu Wiediena zostawia ojcu list, że idzie z kolegami w góry. Zrozpaczony ojciec biegnie na milicję, żeby chłopaków zatrzymać. Milicja odmawia. Po jakimś czasie, w ramach „walki z terroryzmem”, milicjanci biorą ojca na tortury, żeby wyjawił, gdzie ukrywa się syn. W odpowiedzi w góry idzie drugi syn. I tak armia „terrorystów” rośnie. Jest kogo gonić, prześladować. I jest powód do dumy, że się walczy z terroryzmem międzynarodowym.
[b]Jeśli ludzie odeszli od Umarowa, to kto u niego został?[/b]
Przyjaciele z FSB. Rosyjskiego i czeczeńskiego.
[b]Ale partyzanci walczą nie tylko u Umarowa. Dlaczego Czeczeni idą w góry? [/b]
Z bezradności. Pracy nie ma, pieniędzy nie ma, rodziny nie założysz, to przynajmniej walcz i umieraj za ojczyznę. To wszystko. Tak prowadzi się selekcję: część młodych idzie w góry, część wyjeżdża do Europy, część idzie do milicji Kadyrowa. A ci w górach stają się gorącymi wyznawcami Allacha ze strachu i z samotności. Stają się szachidami: lepszy straszny koniec, niż strach bez końca.
[b]Dlaczego wojna rozlała się na cały Kaukaz – Dagestan, Inguszetię?[/b]
Kremlowi potrzebny jest walczący Kaukaz, pełen „terrorystów”. Rosjanie muszą mieć pretekst, by z błogosławieństwem Zachodu likwidować kaukaskie republiki i stworzyć jeden wielki Okręg Kaukaski, bez odmian narodowościowych. Znikną Czeczeni czy Dagestańczycy, zostaną mieszkańcy Kaukazu. Po to właśnie na czele obecnego Okręgu Kaukaskiego postawiono reprezentanta Putina – Chłaponina. Ma on doświadczenie w likwidacji małych republik na północy i w stworzeniu wielkiego, jednolitego Kraju Krasnodarskiego. Dlatego już teraz Ramzan Kadyrow rezygnuje z tytułu prezydenta i nazywa siebie „głową regionu czeczeńskiego”.
[b]Czego Czeczeni spodziewają się po kongresie w Pułtusku?[/b]
Międzynarodowego wsparcia dla rozmów czeczeńsko-rosyjskich. W przyszłości chcemy też doprowadzić do powołania Trybunału Międzynarodowego w sprawie Czeczenii. Zbrodnie na naszym narodzie nie ujdą bezkarnie, choć dzisiejszy świat polityków, poddanych „schroederyzacji” zapewne by tego chciał. My się jednak nie poddamy. I liczymy, jak zwykle, na wsparcie Polaków.
[ramka][b]Ahmed Zakajew[/b]
Od 2007 r. premier rządu emigracyjnego Czeczeńskiej Republiki Iczkerii. Mieszka w Londynie.
Urodził się w 1959 r. w Kazachstanie. Z wykształcenia – choreograf, pracował jako aktor teatru w Groznym. W 1994 r. czeczeński prezydent Dżochar Dudajew mianował go ministrem kultury; równocześnie został wojskowym – w 1995 r. mianowany generałem. Walczył w pierwszej i drugiej wojnie czeczeńskiej. W latach 1998 – 2006 był wicepremierem Czeczenii.
W 2002 r. w Kopenhadze został aresztowany na wniosek Rosji, która oskarżała go o działalność terrorystyczną. Jednak wobec braku przekonujących dowodów Zakajewa zwolniono. Wyjechał do Londynu, gdzie znów go aresztowano, lecz w 2003 roku sąd ponownie odrzucił rosyjski wniosek o ekstradycję.
Przez Moskwę uznawany jest za groźnego przestępcę. Jednak prorosyjski prezydent Czeczenii Ramzan Kadyrow zachęcał go do powrotu do kraju, czego Zakajew nie wyklucza. Wśród Czeczeńców uważany jest za polityka umiarkowanego.
[/ramka]