Aleh Hajdukiewicz: Złe wybory lepsze od rewolucji

Białoruś wymaga reform - mówi Aleh Hajdukiewicz, wiceszef komisji zagranicznej białoruskiego parlamentu.

Publikacja: 02.06.2020 21:00

Kapcie stały się symbolem protestów na Białorusi. Aresztowany bloger Siarhej Cichanouski prowadzi ka

Kapcie stały się symbolem protestów na Białorusi. Aresztowany bloger Siarhej Cichanouski prowadzi kampanię „Stop karaluch”.

Foto: Sergei GAPON/AFP

Prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenko sugerował, że jego dwóch przeciwników w tegorocznych wyborach prezydenckich ma powiązania z Rosją. To dość odważne stwierdzenie jak na człowieka uważanego za jednego z głównych sojuszników Moskwy.

Nie powiedziałbym, że to rząd rosyjski stoi za jakimiś wydarzeniami na Białorusi. Aleksander Łukaszenko i Władimir Putin mają dobre relacje, jestem przekonany, że ostatecznie dojdą do porozumienia we wszystkich spornych kwestiach. W Rosji są jednak różni ludzie, rozmaite grupy wpływów, ktoś realizuje swoje interesy biznesowe. Pewne siły rosyjskie ingerowały wcześniej w wybory na Białorusi, choćby w 2006 roku. Robił to też Zachód. Najważniejsze jest dzisiaj dla nas, by zachować jedność i suwerenność państwa.

Sugeruje pan, że tegoroczne wybory mogą się skończyć utratą suwerenności Białorusi?

Sugeruję, że są na Białorusi ludzie gotowi do tego, by wywołać w kraju rewolucję. Bardzo się tego obawiam, ponieważ sytuacja na Białorusi może tylko się pogorszyć. Mam nadzieję, że zrobimy wszystko, by to tego nie dopuścić, i że naród białoruski nie popełni błędu.

A czy błędu nie popełniła białoruska milicja, która podczas transmisji na żywo aresztowała w piątek popularnego blogera Siarheja Cichanouskiego?

Nagrania nie widziałem i nic o tym incydencie nie powiem. Trzeba było go aresztować jeszcze wcześniej. Od początku mówił, że nie chodzi mu o wybory, lecz wyłącznie o to, by doprowadzić do masowych protestów i obalenia władz. Chce destabilizacji sytuacji.

Tysiące pana rodaków w wielu miastach stały w niedzielę w kolejkach nawet po kilka godzin, by złożyć podpis i wesprzeć opozycyjnych kandydatów. O czym to świadczy?

Część społeczeństwa chce zmian, zmian politycznych, gospodarczych i socjalnych. Nie neguję tego, że na Białorusi jest zapotrzebowanie na zmiany, jest najwyższy czas, by rozpocząć reformy. Uważam jednak, że te reformy powinny się zacząć po wyborach prezydenckich, które odbędą się 9 sierpnia. Po tym, jak prezydent Łukaszenko zostanie wybrany na kolejną kadencję.

A czy to normalne, że rządzący od 1994 roku prezydent po raz szósty startuje w wyborach?

A ile lat w Niemczech rządzi Merkel? Niemcom to nie przeszkadza.

Rządzi o 11 lat mniej niż Aleksander Łukaszenko na Białorusi.

To nie ma znaczenia, kto ile rządzi, oby skutecznie. Nie krytykuję wyłącznie przeciwników prezydenta. Mówię otwarcie – tuż po wyborach prezydenckich rządzący na Białorusi powinni rozpocząć reformy.

A co pan powie tym, którzy uważają, że na Białorusi nie ma wolnych wyborów i głosów nikt nie liczy?

Powiem tak: Mamy tylko dwie drogi. Wybory i rewolucja, trzeciej nie ma. Rewolucja to krew i śmierć, to ofiary. Tego nikt nie chce. Złe wybory są lepsze od rewolucji.

Czyli woli pan żyć w systemie autorytarnym i mieć święty spokój?

Powiem szczerze, zrezygnowałem z udziału w wyborach tylko dlatego, że przygotowuję się do poważnej roli w życiu politycznym Białorusi. Tuż po wyborach powinniśmy rozpocząć reformy i przełożyć część uprawnień prezydenta na inne organy władzy. Przede wszystkim ma wzrosnąć rola parlamentu, powinniśmy przejść na system partyjny i przeprowadzić następne wybory parlamentarne według list partyjnych. To trzeba było zrobić już pięć lat temu, ale teraz jeszcze nie jest za późno.

Czy pan naprawdę uważa, że prezydent Białorusi chce dzielić się władzą z innymi?

Nie ma innego wyjścia, bo w przeciwnym wypadku po wyborach rozpoczną się procesy nieodwracalne i wydarzenia mogą potoczyć się według nie najlepszego scenariusza.

Aleh Hajdukiewicz stoi na czele lojalnej wobec władz Liberalno-Demokratycznej Partii Białorusi. Jest podpułkownikiem milicji w stanie spoczynku. Startował w tegorocznych wyborach prezydenckich, ale zrezygnował i poparł prezydenta rządzącego od ćwierćwiecza.

Prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenko sugerował, że jego dwóch przeciwników w tegorocznych wyborach prezydenckich ma powiązania z Rosją. To dość odważne stwierdzenie jak na człowieka uważanego za jednego z głównych sojuszników Moskwy.

Nie powiedziałbym, że to rząd rosyjski stoi za jakimiś wydarzeniami na Białorusi. Aleksander Łukaszenko i Władimir Putin mają dobre relacje, jestem przekonany, że ostatecznie dojdą do porozumienia we wszystkich spornych kwestiach. W Rosji są jednak różni ludzie, rozmaite grupy wpływów, ktoś realizuje swoje interesy biznesowe. Pewne siły rosyjskie ingerowały wcześniej w wybory na Białorusi, choćby w 2006 roku. Robił to też Zachód. Najważniejsze jest dzisiaj dla nas, by zachować jedność i suwerenność państwa.

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Tomasz Grzegorz Grosse, Sylwia Sysko-Romańczuk: Gminy wybiorą 3 maja członków KRS, TK czy RPP? Ochrona przed progresywnym walcem
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Dlaczego Tusk przerwał Trzeciej Drodze przedstawianie kandydatów na wybory do PE
Publicystyka
Annalena Baerbock: Odważna odpowiedzialność za wspólną Europę
Publicystyka
Janusz Lewandowski: Mój własny bilans 20-lecia
Publicystyka
Artur Bartkiewicz: Wybory do Parlamentu Europejskiego. Dlaczego tym razem Lewicy miałoby się udać?
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił