Reklama

Premier czyści sobie buty marynarką ministra

Czary mary, fiku miku na medialnym stoliku – tak przez cztery lata wyglądało budowanie wizerunku premiera. Okazuje się jednak, że specjalista od PR Igor Ostachowicz popadł w niełaskę, a Donald Tusk jest dziś jak... Cezar

Publikacja: 13.06.2011 12:53

Premier czyści sobie buty marynarką ministra

Foto: W Sieci Opinii

Tusk się z nimi bratał, ale bywało, ze traktował ich brutalnie. Słynna była historia jednego z jego ministrów z kancelarii dopraszanych do spotkań na szczycie, którego marynarka bardzo drażniła premiera. Kiedyś korzystając z wyjścia tego doradcy do toalety. Tusk podszedł do jego krzesła. Marynarka wisiała na oparciu. Została zrzucona z figlarnym ruchem na podłogę, premier wytarł sobie o nią buty. Gdy polityk wrócił, długo nie rozumiał uśmieszków kolegów.

Okazuje się, że w polityczną niełaskę popadł Igor Ostachowicz

Ostachowicz wciąż jest wzywany do gabinetu premiera, ale zdaniem wtajemniczonych popadł w lekką niełaskę. Rzadziej jest zabierany zagranicę, rzadziej tez stoi za plecami szefa, gdy ten ogłasza coś ważnego. Podobno podpadł drobnymi wpadkami, ale tak naprawdę jest ofiarą zasady Tuska - nie przywiązywać się do nikogo i niczego.


Zaufaniem premiera Tuska cieszą się za to Ewa Kopacz, Paweł Graś i wpatrzony w niego Tomasz Arabski. Co ciekawe, publicysta „Rz” pisze o powrocie do łask Grzegorza Schetyny:

Reklama
Reklama


Tusk prowadzi zręczną i chyba sprawiającą mu przyjemność grę przeciwstawiania jednych drugim. Wręcz osiągnął w tym perfekcję. Jeszcze niedawno zaskoczył wszystkich, zapraszając do kancelarii na długie narady Grzegorza Schetynę, którego w styczniu upokorzył, organizując na zarządzie partii widowiskowy ciąg połajanek. Marszałek znów stał się na chwilę najbliższym współpracownikiem, konsultowanych i w bieżących sprawach, i co do kształtu przyszłej kampanii.


Jak widać premier Tusk jest władcą absolutnym PO, który opanował zasadę rzymskich władców: „Divide et impera” – dziel i rządź. Obawiamy się jednak, czy na dworze Cezara nie pojawi się wkrótce kilku Brutusów, bo wtedy "spółdzielnia Grabarczyka" nie pomoże już w niczym. A historyjka o marynarce - bardzo smaczna, prawda? Już wiadomo, czemu się Tuskowi tak buty świecą.

Tusk się z nimi bratał, ale bywało, ze traktował ich brutalnie. Słynna była historia jednego z jego ministrów z kancelarii dopraszanych do spotkań na szczycie, którego marynarka bardzo drażniła premiera. Kiedyś korzystając z wyjścia tego doradcy do toalety. Tusk podszedł do jego krzesła. Marynarka wisiała na oparciu. Została zrzucona z figlarnym ruchem na podłogę, premier wytarł sobie o nią buty. Gdy polityk wrócił, długo nie rozumiał uśmieszków kolegów.

Reklama
Publicystyka
Estera Flieger: Co jeśli absolutyzujemy polaryzację?
Publicystyka
Rusłan Szoszyn: Władimir Putin przeprasza króla Kaukazu
Publicystyka
Estera Flieger: Nie straszmy wojną, ale też nie lekceważmy sytuacji
Publicystyka
Marek Kozubal: Sabotaże i ataki. Skąd to wzmożenie działań rosyjskich służb i co planuje Putin?
Publicystyka
Michał Szułdrzyński: Dlaczego Donald Trump chce, by armia USA podjęła walkę z woke na ulicach miast?
Reklama
Reklama