Jak poinformowała "Rz" - 14 lipca sędziowie mają orzec, czy nowy kodeks wyborczy nie narusza konstytycji.  Platforma zwleka więc z wyborem swoich kandydatów do izby wyższej. Kodeks zaskarżyło PiS. Politykom nie odpowiada możliwość dwudniowego głosowania oraz sztandarowe hasło Platformy: jednomandatowe okręgi w wyborach do Senatu. Chodzi o tryb uchwalenia kodeksu.

Jeśli zastrzeżenia proceduralne przekreślą jednomandatowe okręgi, będzie to strata dla polskiej polityki, bo one są szansą na odświeżenie sceny politycznej, pojawienie się nowych indywidualności i bardziej merytoryczny charakter wyborów – mówi Jarosław Gowin, wiceszef Klubu PO.
Okazuje się jednak, że nie wszyscy w PO są tego zdania. Negatywne orzeczenie byłoby nam na rękę – mówi "Rz" jeden z senatorów. – Stare zasady wyboru dają nam szansę utrzymania większości w Senacie, inaczej je przegramy.

W 100-osobowej izbie wyższej PO ma dziś 53 przedstawicieli. Szanse na to, że w wyborach jednomandatowych PO zyska ponad 50 mandatów, są zdaniem polityków tej partii niewielkie. Takie wybory są dla kandydatów trudniejsze. Szyld partyjny ma mniejszy wpływ na przychylność wyborców, a walka o mandat sprowadza się do pojedynków lokalnych osobowości. Poza tym zwiększenie liczby okręgów (dziś jest ich 40) sprawia, że przewaga PO w dotychczasowych nie będzie się przekładać na nowo powstałe.

Kombinatoryka stosowana - jak widać - w Platformie jest na porządku dziennym. Budowanie wielkiego Frontu Jedności Narodowej, nieudane pomysły z wyborami dwudniowymi, a teraz modły o przychylny wyrok Trybunału Konstytucyjnego. Czyżby coś się stało ze szczytnymi hasłami PO? Przeminęły z wiatrem?