Piotr Zaremba, publicysta "Rzeczpospolitej" i tygodnika "Uważam Rze" o zbliżającej się kampanii pisze:
Formalnie ruszy w sierpniu, wraz z ogłoszeniem terminu wyborów przez prezydenta. Faktycznie w jakims sensie kampania trwa cały czas. Po dwóch zeszłorocznych: prezydenckiej i samorządowej, mamy poczucie nieustającej politycznej gorączki. No, ale czym innym sa zwyczajowe potyczki, a czym innym walna bitwa. Do tej zaś jeszcze nie doszło, choć słyszymy juz szczęk oręża gotujacych sie wojsk. (...) Być może po raz ostatni będziemy mieli kampanię w starym stylu. Bez absurdalnych ograniczeń preferujących partię dominujacą, czyli Platformę Obywatelską, bo to ona ma najwiecej sposobów, aby dotrzeć do wyborców w inny sposób. Ograniczeń popartych z niewiadomych przyczyn, z entuzjazmem karpi szykujących sie na Boże Narodzenie, przez lewicę, PSL i PJN.
Cokolwiek o tej kampanii już jednak wiemy. Ciąży nad nią inna decyzja – znowu obozu rządowego, ale nie podważana w swoim czasie głośno przez opozycję, nawet przez PiS – o wybieraniu w blasku zaangażowania polskich władz w europejską prezydencję - pisze Zaremba.
Każde z ugrupowań przygotuje swoję taktykę.
PiS ma kłopot z kontrolą przekazu, SLD z wyrazistością, kampania PSL będzie trochę niszowa, a PJN wszyscy przykryją czapkami. Na tym tle trzymająca większość sznurków w rękach Platforma może sie jawić jako teflonowy gigant. A jednak jej sztabowcy nieprzypadkowo zachowują pokorę wobec rzeczywistosci – wiedząc z badań, że nastroje Polaków potrafiły się zmieniać jednego dnia o kilkanaście punktów. Czy ktos potrafił przewidziec dziadka z Wehrmachtu w roku 2005? Albo triki PO podczas debaty Tusk – Kaczynski w roku 2007?