Złożyłam dymisję ze stanowiska dyrektora Programu 1 Telewizji Polskiej w lipcu br. (nie została wówczas przyjęta - red.). Teraz - po udzieleniu mi dymisji - złożyłam rezygnację z pracy w TVP. Obie decyzje dowodzą, że nie chodziło mi ani o zaszczytne tytuły, ani o honoraria, tylko o moją firmę. Tak, ona jest moja, bo zostawiłam w niej 20 lat życia. Jest ona przede wszystkim i nade wszystko tych, którzy od lat w niej pracują, a nie tych, którzy od czasu do czasu ją najeżdżają w poszukiwaniu materialnych korzyści lub łatwej sławy.
Schymalla nie obawia się konsekwencji:
To taka nowomowa: „jestem zdumiony”, „jestem zasmucony”, „ jest rozżalona”, „wszyscy się uczymy”, albo „wszyscy jesteśmy zdenerwowani”. Należy do minionej epoki i jej środowiska. Zawsze chodzi o zdeprecjonowanie adwersarza, zanim ten zdąży zabrać głos. Taka sztuczka. Groźby nie robią na mnie wrażenia. Grożą tylko słabi ludzie. W oświadczeniu nie odnoszę się do TVP (nie krytykuję swojej firmy, co starają się wmawiać mi politrucy), tylko do nieformalnych struktur władzy. Do tego, że decyzje w najważniejszych sprawach - merytorycznych, finansowych i personalnych (obsada stanowisk) nie zapadają na Woronicza.
Była szefowa Jedynki komentuje upolitycznienie telewizji:
Osobiste refleksje pozostawiam sobie i wspomnieniom, także literackim. Poza tym swojej opinii za nieomylną nie podaję. (…) Historia zatacza koło: od politruków - do politruków. Wszystko musiało się zmienić, aby pozostać takim, jakim było. (...) Czasem ci sami politrucy pracują dla różnych opcji. Tak jest teraz… Anteny dla poszczególnych partii?!? A gdzie wówczas będą pracowali dziennikarze, producenci i twórcy telewizyjni? Też dla partii? Partie dostały od nas – obywateli i podatników – za dużo.