Ja przyjmuję z przykrością decyzję Leszka Millera o kandydowaniu. Miałem nadzieję, kiedy Olejniczak stawał na czele partii, potem kiedy Napieralski zostawał szefem. Teraz mam wrażenie, że odkąd Miller aktywnie wrócił do SLD, to ta partia ciągnie ku takiej mieszczańskiej, postkomunistycznej formacji.

Jest jakaś taka bezładność polityczna w tym środowisku. Nie widzę tam żadnego dynamitu. Nie wiem, co mają w baku, ale w najlepszym przypadku to jest woda. A patrząc chociażby na Palikota, to widać, że on ma 98 oktanów i czuć jak ten jego silnik pracuje.