Wszystkie kłamstwa o Ryszardzie Cybie

Sąd ustalił to, co dla normalnych ludzi było oczywiste wkrótce po morderstwie i pierwszych słowach zabójcy: Cyba chciał zabijać wyłącznie „pisowców”

Publikacja: 20.12.2011 15:28

Wszystkie kłamstwa o Ryszardzie Cybie

Foto: W Sieci Opinii

 

Ryszard Cyba, zabójca Marka Rosiaka, dostał wyrok dożywocia, bo nie ma w Polsce kary śmierci. To znaczy jest, ale dotknęła ofiarę, której przestępstwem w oczach mordercy była praca na rzecz PiS. Sąd ustalił to, co dla normalnych ludzi było oczywiste wkrótce po morderstwie i pierwszych słowach zabójcy: Cyba chciał zabijać wyłącznie „pisowców”. Nic na razie nie przywróci szczęścia rodzinie Marka Rosiaka, ale i nic nie przywróci miana dziennikarza, polityka czy psychologa ludziom, którzy - jak na rozkaz - natychmiast po tragicznej wiadomości zaczęli w imię własnych medialno-politycznych interesów zaciemniać jasny jak łza obraz okrutnej zbrodni.

 

Hańbiącymi cytatami można było już wtedy wybrukować całą redakcję „Gazety Wyborczej” i biuro Stefana Niesiołowskiego. Organ Adama Michnika piórem Wojciecha Czuchnowskiego (specjalisty od szczegółowego opisu rozczłonkowanych zwłok Lecha Kaczyńskiego) kreślił obraz „zabójstwa ponad podziałami” i listę potencjalnych ofiar. Byle dalej od prawdy. „Na podstawie zapisów z laptopa zamachowca można odtworzyć mapę jego zainteresowań od marca 2010 r. (...) Na liście polityków, którymi interesował się zamachowiec, jest 20 nazwisk. Są tam politycy z pierwszych stron gazet: Jarosław Kaczyński, Bronisław Komorowski, Jacek Kurski, Kazimierz Marcinkiewicz, Leszek Miller, Grzegorz Napieralski, Wojciech Olejniczak i Radosław Sikorski (...) Według znanych już relacji odwiedził warszawską centralę PiS, pod siedzibą SLD czekał na Leszka Millera. W dniu zamachu był też prawdopodobnie w łódzkim biurze Stefana Niesiołowskiego (PO)”.

 

Chwilę potem Agnieszka Kublik pytała na łamach „GW” psychologa Janusza Czapińskiego: „Ryszard C. interesował się Bronisławem Komorowskim, Jarosławem Kaczyńskim, Grzegorzem Napieralskim...”, a Czapiński, brnąc w „rewelacje” Czuchnowskiego, pędził wydawać jednoznaczne opinie: „Spełnieniem tej jego obsesyjnej misji, żeby wykorzenić zło, czyli polityków, a przynajmniej wstrząsnąć klasą polityczną, byłoby zabicie 50 polityków. Ale był sam, jak "taksówkarz". Więc szukał sposobów, żeby jak najsilniej ugodzić klasę polityczną. Pewnie z jego punktu widzenia najlepiej byłoby wysadzić Sejm albo Kancelarię Premiera albo Pałac Prezydencki. (...) Być może miał większe pretensje do PiS-u, ale w jego sposobie myślenia raczej dominowała formuła, że wszyscy politycy to zwyrodniała klasa, która krzywdzi ludzi. (...) Uznał po prostu, że za złe życie ludzi odpowiedzialni są wszyscy politycy”.

 

Stefan Niesiołowski kłamał, że Cyba był w jego biurze poselskim, a rzecznik klubu PO dodawał niezgodnie z prawdą: „Na jego liście byli politycy również SLD, nie tylko PO czy PiS. W związku z tym ta tragedia mogła spotkać naprawdę każdego polityka”. Wszystkie te brednie od początku kłóciły się ze słowami samego Cyby, który wołał, że chciał „zabić Kaczyńskiego”. I tak lista nazwisk znalezionych w wyszukiwarce laptopa mordercy zaczęła w przekazach medialnych pełnić rolę „listy potencjalnych ofiar”. Klasyczne zagranie redaktorów z Czerskiej.

 

Pytam więc: kto i dlaczego rozpętał wielką medialną akcję, mającą na celu przekonanie społeczeństwa, że morderca nienawidził wszystkich, a nie tylko PiS, co w dzisiejszym wyroku jednoznacznie potwierdził sąd. Dlaczego przed wstępnymi choćby ustaleniami prokuratury Front Jedności Przekazu i wicemarszałek Niesiołowski, tak bezwstydnie już nie tylko manipulowali prawdą, ale wręcz utopili ją we własnej histerii i przekonaniu, że jeśli „tylko PiS”, to może rzeczywiście antypisowska nagonka poszła za daleko?

 

I pytam też: czy ktoś z tamtej grupy trzymającej prawdę pod kluczem, ma dziś jeszcze tyle honoru, by po ostatecznych ustaleniach sądu powiedzieć „Przepraszam. Kłamałem. Manipulowałem. To się więcej nie powtórzy”? To oczywiście pytanie – żart. Jedyny, na jaki mnie stać, gdy patrzę na te twarze.



 

 

Ryszard Cyba, zabójca Marka Rosiaka, dostał wyrok dożywocia, bo nie ma w Polsce kary śmierci. To znaczy jest, ale dotknęła ofiarę, której przestępstwem w oczach mordercy była praca na rzecz PiS. Sąd ustalił to, co dla normalnych ludzi było oczywiste wkrótce po morderstwie i pierwszych słowach zabójcy: Cyba chciał zabijać wyłącznie „pisowców”. Nic na razie nie przywróci szczęścia rodzinie Marka Rosiaka, ale i nic nie przywróci miana dziennikarza, polityka czy psychologa ludziom, którzy - jak na rozkaz - natychmiast po tragicznej wiadomości zaczęli w imię własnych medialno-politycznych interesów zaciemniać jasny jak łza obraz okrutnej zbrodni.

Pozostało 82% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości