Podpisanie układu ACTA odbyło się w Tokio, ponieważ Japonia jest jego depozytariuszem. Dokument podpisali też ambasadorowie pozostałych państw UE z wyjątkiem Cypru, Estonii, Słowacji, Niemiec i Holandii.
Na salonie24.pl Łukasz Rogojsz napisał:
Nie pomogły protesty społeczne w całym kraju i lobby środowisk NGO's. Nawet ataki międzynarodowej grupy hakerów okazały się niewystarczające. (...) Polski rząd wolał się ugiąć przed presją opinii międzynarodowej niż własnych obywateli. A tacy „stronnicy piratów” jak Holandia czy Niemcy uznali, że muszą się nad podpisaniem dokumentu jeszcze zastanowić i być może uczynią to później. Czy to daje do myślenia? Jak widać, można myśleć samodzielnie i nonkonformistycznie, ale dla naszych polityków to najwyraźniej sztuka tajemna.
Co z tego, że cały kraj protestuje? Co z tego, że międzynarodowa grupa hakerów „zajęła się” premierem i jego podwładnymi? Co z tego, że nie było konsultacji społecznych? Och, tych pytań mógłbym wypisać całą stronę i jeszcze byłoby mało. Otóż, absolutnie nic z tego. Donald Lwie Serce nikogo się nie ulęknie. Pokazał wszystkim, że jest prawdziwym „facetem z zasadami”. Sprawę zaczął w tajemnicy przed narodem, a zakończył wbrew niemu. Esencja polskiej polityki.
Alchez zastanawia się na salonie24.pl: