Premier powiedział nawet, że "jest polityczne zamówienie na jazdę po Joannie Musze". Pytanie brzmi - czy to nie sam premier złożył takie zamówienie, mianując ją ministrą. Jak zauważa Piotr Gursztyn:
Długo można wymieniać najgłośniejsze gafy Joanny Muchy. Były i są wałkowane przez media, Internet oraz nieżyczliwych jej polityków (nie tylko z opozycji) na wszystkie sposoby. Jej punktowanie stało się sportem łatwym, przyjemnym i nienarażającym na żaden odwet. (…) Na razie historia Joanny Muchy pokazuje, co się dzieje, gdy nie przestrzega się zasad politycznego survivalu.
Jakich?
Najważniejsza nauka sprowadza się do żelaznej reguły, że w polityce nie wolno być singlem.
A Mucha nim jest. (…) Polityczna samotność Muchy jest kluczem do zrozumienia historii jej urzędowania w resorcie sportu. Nie to, że nigdy nie zajmowała się sportem, więc nie miała kompetencji merytorycznych. Nawet gdyby je miała, historia potoczyłaby się podobnie. Jej zabrakło kompetencji politycznych. Nie ma sojuszników, uderzenie w nią nie grozi odwetem ze strony jej zwolenników.