Rafał Ziemkiewicz na portalu niezalezna.pl przypomina „Kongres Futurologiczny” Stanisława Lema:
Opisano tam władzę, która utrzymuje społeczeństwo w iluzji dostatniego życia za pomocą halucynogenów. Osobnik biegnie wśród ruin z walizą na plecach, ale wydaje mu się, że jedzie luksusową limuzyną przez bogate ulice, wspina się po drabinie, a myśli, że wiezie go luksusowa winda – i tylko jedynym, czego halucynogeny zmienić nie są w stanie, i co budzi podejrzliwość głównego bohatera, jest fakt, że wszyscy nieustannie sapią.
Po czym komentuje:
Na nasze szczęście w rzeczywistości nie ma halucynogenów, które by pozwalały usunąć ludziom z oczu rzeczywistość z tak bezbłędną skutecznością. Można do tego celu używać tylko mediów. A przekaz medialny działa na tych, którzy się na niego otworzą, którzy go przyjmują albo bezrefleksyjnie, albo dlatego, że potrzebują utwierdzenia w przeżywanych emocjach, bo inaczej doznaliby poczucia dysonansu zagrażającego ich bezpieczeństwu.
Granica nie jest ostra, ale warto o niej pamiętać. Ten drugi wypadek to na przykład czytelnicy mediów lisowych. Jeśli ktoś kupuje tezy tak bzdurne jak ta, że katolicy nienawidzą dzieci poczętych in vitro i chcą je prześladować, albo że jest aferą, iż prezes PiS ma ochronę, jeśli ktoś nie chce dostrzec propagandowej nikczemności w atakowaniu polityka poprzez kolportowanie jakichś maglowych plotek o rzekomo nagannym życiu osobistym jego od dawna nieżyjącego ojca – to nie mamy do czynienia z „lemingozą”, lecz z betonem. Z ludźmi, którzy tak fanatycznie chcą wierzyć w jedynie słuszną władzę, że nawet jeżeli ktoś im przemocą otworzy oczy, odrzucą świadectwo własnych zmysłów. Z punktu widzenia budowniczych i beneficjentów III RP jest to materiał ludzki idealny – można go, mówiąc wytwornym Urbanem, dymać w każdą stronę, rżnąć na pieniądze, dusić podatkami i odbierać kolejne usługi publiczne, a i tak zawsze uwierzy, że to wina Kaczyńskiego, i jeszcze bardziej utwierdzi się w nienawiści do opozycji, a więc w uwielbieniu tuskowej mafii.