Seaman pisze o "pięcioletnim niedoczasie":
Gdzie jest premier? - pytają media mętnego nurtu zaniepokojone, że nie odbija ciosów opozycji. A przecież dobrze wiedzą, że szlifuje puste bon moty, które wygłosi w nikomu niepotrzebnym exposé. Szuka straconego czasu. I to jest główne zmartwienie premiera Tuska, że tkwi w permanentnym, pięcioletnim już niedoczasie - kończą mu się atrakcyjne hasła, pomysłów nigdy nie było, a na jego obietnice ludzie już dawno tylko machają rękami.
I dodaje:
Powoli kończą się także proste liczebniki, którymi partia obywatelska szafowała bez umiaru, przypisując je do przeróżnych sloganów służących zaklinaniu rzeczywistości. Mieliśmy przecież jedno okienko, drugą Irlandię, trzecią falę nowoczesności, cztery płaszczyzny rozwoju, siedem dźwigni wzrostu, dziesięć obietnic Platformy. Niektóre cyfry są spalone, bo się fatalnie kojarzą ze straconym czasem, jak pięć lat rządów Platformy. Cóż tu można jeszcze wykoncypować? – dorzucam premierowi gratisowo: sześć wyzwań modernizacji, dziewięć filarów strategii antykryzysowej, siedemnaście mgnień wiosny.
Bloger wspomina o wyświechtanych frazach: